Urodziłam dziecko, wróciłam do figury sprzed ciąży, choć przytyłam ponad 20 kg, nie mam cycków do pasa, a co najlepsze, czuję się seksowna i FUCK... zrobiłam to bez książki Kasi Cichopek. Sama nie wiem jak mi się to udało, skoro wg tego co w związku z ukazaniem się tej znamiennej publikacji wszędzie piszą i mówią bez poradnika ni hu hu.
Zacznijmy jednak od początku.
Jakiś czas temu błąkając się po necie w poszukiwania czegoś odmóżdżającego, na forach dotyczących czterdziestki nic się nie działo, Alicja B.C. jakoś nie dokonała kolejnego wiekopomnego wyczynu, [ wtedy jeszcze Toster nie wyhaczył bloga do śniadania] trafiłam na zapowiedzi nowego reality Show Kasi C. "Sexy mama". Zważywszy, że nie posiadam telewizora, informacje przyjęłam spokojnie, zapominając o niej równie szybko jak się dowiedziałam. Przed świętami ponownie zetknęłam się z hasłem "Sexy mama", tym razem jednak w kontekście książki. Biorąc pod uwagę, że grudzień obfitował w nachalne promowanie pisarskich debiutów naszych celebrytów: Ibisz, Cichopek, Rusin...ja zaś bardziej zainteresowana byłam Deaver'em, Pratchett'em i Christie, ponownie pozwoliłam sobie na zignorowanie informacji o tejże "Biblii współczesnej kobiety - matki".
Cóż "mea culpa".
Jednak co się odwlecze to nie uciecze. W styczniu kolejny raz zetknęłam się z informacjami [ tekst/film] o książce naszej utalentowanej wszechstronnie Katarzyny C. . Uznając, że to znak od istoty wyższej przyjrzałam się temuż poradnikowi.
No... słów brak.
Do czegóż by to porównać?...
Chyba jedynie do durnych reklam, w których uśmiechnięta wypoczęta mama [ niczym po pobycie w spa] z pieśnią na ustach gotuje, sprząta [ jak w latach 50-tych] i opiekuje się gromadką dzieci, a wszystko to w nieskazitelnym ubranku i pełnym makijażu. Zapomniałam dopisać, że mama jest pracująca, a cała scenka rozgrywa się po jej powrocie do domu.
Wracając jednak do poradnika. Pomijam już kwestię tego, że normalna mama najzwyczajniej nie ma czasu na studiowanie tegoż dzieła [ ja przynajmniej przez pierwszy okres, nota bene kluczowy w walce o powrót do dawnego wyglądu, byłam tak zmęczona, że każdą wolną chwilę, jeśli się już zdarzała najnormalniej w świecie przeznaczałam na sen]. Ale... jeśli rzeczywiście nie czuje się seksownie- pomijam pierwsze tygodnie, ciężko czuć się seksownie, kiedy ciało wygląda jak o kilka numerów za duże, to książka niewiele pomoże. Wskazany byłby raczej psycholog/ bardziej pomocny mąż/ pobyt w spa, bo widocznie albo poród i macierzyństwo za mocno zwichrowały ją psychicznie i nie umie sobie dać rady z nową rzeczywistością, albo zwyczajnie styrana jest jak dziki koń po westernie i potrzebuje wypocząć.
Nie oszukujmy się - przemęczenie ma znaczący wpływ na naszą samoocenę.
Kiedy masz wory pod oczami, a na sobie rozciągnięty dres, na który twoje ukochane dziecko właśnie zwymiotowało, w kuchni stertę naczyń i obiad do ugotowania, w łazience stos prania niczym K2, a w pracy szef okazuje się być prawdziwym kutasem, to nie sadzę, żeby widok wypacykowanej i uśmiechającej się Kasi C. patrzącej na ciebie zalotnie ze stron poradnika wiele pomógł. No, może gdyby na zdjęciach Kasia wyglądała normalnie [ ze swoją figurą po ciąży, bez pełnego makijażu itd.] to jeszcze, ale tak? Skoro chciała podzielić się swymi doświadczeniami, dlaczego książka nie jest pełnym zapisem jej zmagań?
Gdybym już była laską, która ma problemy z samooceną, to zdecydowanie lepiej bym się czuła, widząc, że po ciąży nie tylko ja wyglądam jak monstrum , ale inni, czytaj celebryci, też. To po pierwsze. Po drugie - czy fakt urodzenia dziecka, a później oddanie się w ręce specjalistów, by powrócić do dawnej formy [ nie oszukujmy się miłe panie, cokolwiek byście nie robiły/wcierały/jadły dawne ciało pozostanie historią- o tym jednak innym razem] jest wystarczającym przyczynkiem by stać się mentorem, ba udzielać rad, niekoniecznie będąc w tej kwestii ekspertem?
Chodzę do dentysty. Plombuje zęby. Czy to uprawnia mnie do udzielania rad stomatologicznych? Bo na to właśnie wychodzi. Autorka urodziła dziecko, poddała się zabiegom w miejscach, gdzie przeciętnej mamy nie stać nawet na przysłowiowy wacik, a teraz...doradza. Nie napisała wspomnień. Napisała PORADNIK.
Książka powstała przy współpracy wielu osób - specjalistów w konkretnej dziedzinie, jednak tylko jedno nazwisko widnieje na okładce. Jako potencjalny kupiec nie muszę wiedzieć jak wielki sztab ludzi ją tworzył i to, że autorka Kasia machnęła raptem jeden rozdział. W końcu to jej książka, ona ją promuje.
Na koniec pewna refleksja.
Droga mamo, potencjalna użytkowniczko w/w poradnika:
Zacznijmy jednak od początku.
Jakiś czas temu błąkając się po necie w poszukiwania czegoś odmóżdżającego, na forach dotyczących czterdziestki nic się nie działo, Alicja B.C. jakoś nie dokonała kolejnego wiekopomnego wyczynu, [ wtedy jeszcze Toster nie wyhaczył bloga do śniadania] trafiłam na zapowiedzi nowego reality Show Kasi C. "Sexy mama". Zważywszy, że nie posiadam telewizora, informacje przyjęłam spokojnie, zapominając o niej równie szybko jak się dowiedziałam. Przed świętami ponownie zetknęłam się z hasłem "Sexy mama", tym razem jednak w kontekście książki. Biorąc pod uwagę, że grudzień obfitował w nachalne promowanie pisarskich debiutów naszych celebrytów: Ibisz, Cichopek, Rusin...ja zaś bardziej zainteresowana byłam Deaver'em, Pratchett'em i Christie, ponownie pozwoliłam sobie na zignorowanie informacji o tejże "Biblii współczesnej kobiety - matki".
Cóż "mea culpa".
Jednak co się odwlecze to nie uciecze. W styczniu kolejny raz zetknęłam się z informacjami [ tekst/film] o książce naszej utalentowanej wszechstronnie Katarzyny C. . Uznając, że to znak od istoty wyższej przyjrzałam się temuż poradnikowi.
No... słów brak.
Do czegóż by to porównać?...
Chyba jedynie do durnych reklam, w których uśmiechnięta wypoczęta mama [ niczym po pobycie w spa] z pieśnią na ustach gotuje, sprząta [ jak w latach 50-tych] i opiekuje się gromadką dzieci, a wszystko to w nieskazitelnym ubranku i pełnym makijażu. Zapomniałam dopisać, że mama jest pracująca, a cała scenka rozgrywa się po jej powrocie do domu.
Wracając jednak do poradnika. Pomijam już kwestię tego, że normalna mama najzwyczajniej nie ma czasu na studiowanie tegoż dzieła [ ja przynajmniej przez pierwszy okres, nota bene kluczowy w walce o powrót do dawnego wyglądu, byłam tak zmęczona, że każdą wolną chwilę, jeśli się już zdarzała najnormalniej w świecie przeznaczałam na sen]. Ale... jeśli rzeczywiście nie czuje się seksownie- pomijam pierwsze tygodnie, ciężko czuć się seksownie, kiedy ciało wygląda jak o kilka numerów za duże, to książka niewiele pomoże. Wskazany byłby raczej psycholog/ bardziej pomocny mąż/ pobyt w spa, bo widocznie albo poród i macierzyństwo za mocno zwichrowały ją psychicznie i nie umie sobie dać rady z nową rzeczywistością, albo zwyczajnie styrana jest jak dziki koń po westernie i potrzebuje wypocząć.
Nie oszukujmy się - przemęczenie ma znaczący wpływ na naszą samoocenę.
Kiedy masz wory pod oczami, a na sobie rozciągnięty dres, na który twoje ukochane dziecko właśnie zwymiotowało, w kuchni stertę naczyń i obiad do ugotowania, w łazience stos prania niczym K2, a w pracy szef okazuje się być prawdziwym kutasem, to nie sadzę, żeby widok wypacykowanej i uśmiechającej się Kasi C. patrzącej na ciebie zalotnie ze stron poradnika wiele pomógł. No, może gdyby na zdjęciach Kasia wyglądała normalnie [ ze swoją figurą po ciąży, bez pełnego makijażu itd.] to jeszcze, ale tak? Skoro chciała podzielić się swymi doświadczeniami, dlaczego książka nie jest pełnym zapisem jej zmagań?
Gdybym już była laską, która ma problemy z samooceną, to zdecydowanie lepiej bym się czuła, widząc, że po ciąży nie tylko ja wyglądam jak monstrum , ale inni, czytaj celebryci, też. To po pierwsze. Po drugie - czy fakt urodzenia dziecka, a później oddanie się w ręce specjalistów, by powrócić do dawnej formy [ nie oszukujmy się miłe panie, cokolwiek byście nie robiły/wcierały/jadły dawne ciało pozostanie historią- o tym jednak innym razem] jest wystarczającym przyczynkiem by stać się mentorem, ba udzielać rad, niekoniecznie będąc w tej kwestii ekspertem?
Chodzę do dentysty. Plombuje zęby. Czy to uprawnia mnie do udzielania rad stomatologicznych? Bo na to właśnie wychodzi. Autorka urodziła dziecko, poddała się zabiegom w miejscach, gdzie przeciętnej mamy nie stać nawet na przysłowiowy wacik, a teraz...doradza. Nie napisała wspomnień. Napisała PORADNIK.
Książka powstała przy współpracy wielu osób - specjalistów w konkretnej dziedzinie, jednak tylko jedno nazwisko widnieje na okładce. Jako potencjalny kupiec nie muszę wiedzieć jak wielki sztab ludzi ją tworzył i to, że autorka Kasia machnęła raptem jeden rozdział. W końcu to jej książka, ona ją promuje.
Na koniec pewna refleksja.
Droga mamo, potencjalna użytkowniczko w/w poradnika:
- jeśli masz czas na jego studiowanie, to znak, że się zwyczajnie opierdalasz i dlatego sadełko nie znika;
- jeśli nie czujesz się seksownie, to znak, że twój mąż/partner/ojciec dziecka za mało się stara, a ty [ pomijając kwestię że nic w tym kierunku nie robisz] bardziej potrzebujesz specjalisty niż tej książki;
- jeśli myślisz, że po przeczytaniu poradnika będziesz sex bombą jesteś upośledzona na umyśle, bo nie od czytania kobieta się nią staje.
- jeśli zaś wierzysz, że twoje ciało będzie takie jak dawniej, jesteś zwyczajnie głupia i nic już ci nie pomoże.
He he - no niezle Zono :) Tak BTW, powinna otworzyc nowy dzial, pt. "Swiat widziany przez krzyz celownika" :P
OdpowiedzUsuńJa tam jestem zwyczajnie glupi bo wierze ze cialo bedzie takie samo (no w 95%) reszta to szum informacyjny :)
OdpowiedzUsuńBTW zapomnialem dopisac jeszcze kilku rzeczy, wiec zaspamuje dalej:
OdpowiedzUsuń1. Czas dopisac cos do opowiesci do "KARAKORUM" bo czy ci sie to podoba czy nie, zbliza sie do tego krolestwa Bo, Zygmunt i Serdż i beda tam szukac smokow...
2. Twoj punkt nr 1 swiadczy o tym ze sie opierdalasz bo skoro masz czas pisac posty i dlatego sadelko ci nie znika :D Ksiazke mozna czytac po stronie dziennie co srednio zajmuje 1 min/1 strona.
3. Partner nic nie ma do tego, nie zwalajcie na nas swoich kompleksow :)
4. To known enemy -> znaczy sie dobry wywiad to podstawa kazdego mocarstwa
Co do ciała - o naiwny Tosterku.
OdpowiedzUsuńCo do sadełka - dawno go już nie mam.
Co do książki - pogadamy jak w domu będą mali Eldarzy. Wtedy się spytaj Aśki czy ma tą minutkę i czy poświęci ją na czytanie zamiast na sen.
Co do Karakorum - nie mam chwilowo aż tyle czasu więc przedłuż wędrówkę Bo
Tylko naiwnosc nas przy was trzyma
OdpowiedzUsuńEman to prawda ?
Spytam :P
Bo sam wedruje ;)
Nawet mi do głowy nie przyszło po sięganie po tę książkę :P
OdpowiedzUsuńno i dlatego będziesz gruba, nieszczęśliwa i nie seksowna ;P
OdpowiedzUsuńSpłakałam się :-) Swoją drogą mam telewizor i widziałam dwa odcinki sexy mamy... kawałki dwóch odcinków, bo nie zdzierżyłam całości. Program z serii cieniutkich, ale zwracają uwagę na jeden ważny aspekt - prawidłowe dobranie cyckonosza. Jako nosicielka 70HH, przez lata upychane w 85D/E postuluję obowiązkowe, profesjonalne dobieranie cyckonoszy ;-) Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńhehehehe raczej gruba nie będę, ani grama z ciąży nie zzostało ;)Raczej ciężko nie zgubić jak dziecię tylko ręce uznaje i zero łóżeczka :P
OdpowiedzUsuń@Kura domowa
OdpowiedzUsuńja zglaszam sie na wizualnego doradce poprawnosci dobrania cyckonoszy :P
Toster, jesli chodzi o sadelko i powrot ciala do stanu poprzedniego, to w obu przypadkach - 100% prawda, ze tak sie zgodze z moja Szacowna Malzonka.
OdpowiedzUsuńchociażby blizna po cc i już ciało zmienione ;)
OdpowiedzUsuńZawsze mozna sie tlumaczyc, ze to po napadzie szalonego nozownika ;)
OdpowiedzUsuńAlbo ze chcialam zrobic sobie hustawke, a nie bylo pod reka sznura ;D
OdpowiedzUsuń@kura domowa:
OdpowiedzUsuńEj z tego co wiem, to u Polek dobieranie stanika aż tak kiepskie nie jest, w porównaniu np. z Anglią. Choć ich patent na to, ze sprzedawca jest odpowiednio przeszkolony i nie tylko dobiera rozmiar, ale i naucza jest niezły.
musze powiedzieć, ze miło przeczytać, że ktoś ma większe cycki niż ja. To budujące, zważywszy na kłopoty z kupieniem tego elementu garderoby w odpowiednim rozmiarze. I nie wyjeżdżać mi tu proszę z firmowymi, bo tam tez kłopot. Eman coś na ten temat wie ;P
BTW, temu kto głosi, ze po ciąży cycki wracają do dawnego rozmiaru zrobiłabym wiele przykrych rzeczy...
Ania:
OdpowiedzUsuńNo Kasia C. jakoś nie uwzględniła ze jak się zapierdala wokół dziecka to się chudnie. zatem moja kochana - odstajesz. porzuć dziecię, tyj a potem korzystaj z podręcznika.
co do blizny po cc - Toster sprzedał mi patent na uśmiechniętego pirata. Może jak ładnie poprosisz podzieli się nim i z tobą.
Archonie: a czy ty masz jakieś uprawnienia/doświadczenia w tym względzie? czy zwyczajny amator z ciebie?
OdpowiedzUsuńhehehehe uśmiechnięty pirat ;)
OdpowiedzUsuńnie wiem czy w pionie się sprawdzi :P
oj, głupia ja głupia, porzucam więc dziecię swe i tyję, jako, że tłusty czwartek i pączki upieczone :)
TŁUSTY CZWARTEK 3 ALE... MARCA
OdpowiedzUsuńhmmmm... czy aby na pewno ciął cię ginekolog a nie rzeźnik?
hehehehehehehehehe też się właśnie zorientowałam, że to za miesiąc :) Mam ubaw z siebie, że hej :D
OdpowiedzUsuńNo ale pączki pycha wyszły, więc nie ma straty, za miesiąc będę miała po prostu sprawdzony przepis :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.sexymama.pl/
OdpowiedzUsuńnie wiem czy zauwazyliscie ze sa dostepne KULTOWE przypinki...
jeśli laska potrzebuje przypinki by zakomunikować że jest sexy, to ja bym z nią do łóżka już nie poszła na miejscu faceta
OdpowiedzUsuń