W dzisiejszych czasach internet to błogosławieństwo.
Wstukujesz w wyszukiwarkę potrzebną frazę, i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dostajesz odpowiedź...
W dzisiejszych czasach internet to błogosławieństwo.
Bez względu gdzie jesteś [ jeśli tylko jest net] w kilka minut możesz znaleźć bratnie dusze, o takich samych zainteresowaniach, potrzebach emocjonalnych, problemach czy znajdujących się na tym samym życiowym zakręcie...
W dzisiejszych czasach internet to błogosławieństwo.
O wstydliwy problem spytasz zachowując anonimowość, poutyskujesz na ludzi, którzy cię wkurzają [ mąż/teściowa/szef] i będzie Ci lżej...
W dzisiejszych czasach internet to błogosławieństwo.
Sprawdzisz co oznaczają tajemnicze opisy na wynikach badań, kupisz leki, postawisz diagnozę, poznasz na czym polegają tajemnicze badania jakie Ci zlecono...
W dzisiejszych czasach internet to błogosławieństwo.
Dla wszystkich.
Zwłaszcza dla ciężarnych...
Wstukujesz w wyszukiwarkę potrzebną frazę, i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dostajesz odpowiedź...
W dzisiejszych czasach internet to błogosławieństwo.
Bez względu gdzie jesteś [ jeśli tylko jest net] w kilka minut możesz znaleźć bratnie dusze, o takich samych zainteresowaniach, potrzebach emocjonalnych, problemach czy znajdujących się na tym samym życiowym zakręcie...
W dzisiejszych czasach internet to błogosławieństwo.
O wstydliwy problem spytasz zachowując anonimowość, poutyskujesz na ludzi, którzy cię wkurzają [ mąż/teściowa/szef] i będzie Ci lżej...
W dzisiejszych czasach internet to błogosławieństwo.
Sprawdzisz co oznaczają tajemnicze opisy na wynikach badań, kupisz leki, postawisz diagnozę, poznasz na czym polegają tajemnicze badania jakie Ci zlecono...
W dzisiejszych czasach internet to błogosławieństwo.
Dla wszystkich.
Zwłaszcza dla ciężarnych...
A GÓWNO PRAWDA!
Tak się jedynie wydaje. Rzeczywistość jest jednak inna. Dla przeciętnej kury z jajkiem internet jest szkodliwy na tym samym poziomie co alkohol, narkotyki czy papierosy. Z resztą nie tylko kury. Zakładam jednak, że kura [ jak głoszą teorie spiskowe mężczyzn] ma znacznie więcej czasu na surfowanie po necie, a co za tym idzie częściej narażona jest na pseudo pomoc, pseudo wsparcie i pseudo rady.
Teoretycznie można by stwierdzić, że skoro jest na tyle głupia, że we wszystko wierzy, to niech cierpi. Tyle, że to nie tak. Nawet najbardziej rzeczowa kura, kiedy ma jajko przestaje być rzeczową, a staje się emocjonalną [ co prawda w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak]. Nie mam bladego pojęcia dlaczego tak jest, ale jest. Może to ta burza hormonów?
Pół biedy gdy otacza ją stado przyjaznych kobiet [ matka, siostry, ciotki itd.], gorzej gdy są to w dużej mierze jej koleżanki/przyjaciółki, źle, gdy pozostawiona jest samej sobie. Kura z jajkiem poszukuje bowiem odpowiedzi na setki dręczących ją pytań, zwłaszcza, gdy to pierwsze jajko. A nie mając innego źródła, sięga po net. Co może znaleźć?
Teoretycznie można by stwierdzić, że skoro jest na tyle głupia, że we wszystko wierzy, to niech cierpi. Tyle, że to nie tak. Nawet najbardziej rzeczowa kura, kiedy ma jajko przestaje być rzeczową, a staje się emocjonalną [ co prawda w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak]. Nie mam bladego pojęcia dlaczego tak jest, ale jest. Może to ta burza hormonów?
Pół biedy gdy otacza ją stado przyjaznych kobiet [ matka, siostry, ciotki itd.], gorzej gdy są to w dużej mierze jej koleżanki/przyjaciółki, źle, gdy pozostawiona jest samej sobie. Kura z jajkiem poszukuje bowiem odpowiedzi na setki dręczących ją pytań, zwłaszcza, gdy to pierwsze jajko. A nie mając innego źródła, sięga po net. Co może znaleźć?
- W dziedzinie medycyny:
- interpretację wyników badań - zawsze zapowiadającą nadchodzące powikłania ciążowe, straszącą i często bez potrzeby nakłaniającą do zrobienia kolejnych wymyślnych badań tudzież zastosowania zagrażających jajku metod leczenia. Oczywiście wszystko w trosce o kurę i jej jajko;
- diagnozy lekarskie na podstawie opisanych przez kurę objawów - co tam, że diagnozująca jest "Panią z kiosku". W końcu urodziła co najmniej jedno dziecko, więc to tak, jakby ukończyła medycynę ze specjalizacją ginekolog- położnik. A że kura idzie potem do prawdziwego lekarza i wie lepiej co jej dolega... to już zupełnie inna bajka. W końcu dlaczego miałby to być zwykły kaszel, skoro w necie zdiagnozowano gruźlicę?
- opinię o swoim lekarzu - najczęściej negatywną, bo wystawioną, przez inne buzujące hormonami kury z jajkiem, lub takie, które jajko straciły [ w 90% kura wini za to lekarza do którego chodziła, bowiem "... gdyby nie był takim konowałem, to..."]
- ocenę szpitala, w którym zamierza rodzić - zawsze będzie coś nie tak, bowiem jedyny i najlepszy jest ten, w którym rodziła kura krytykująca wybrany szpital; lub zwyczajnie takiego w Polsce nie ma, a jak jest, to nie można się do niego dostać bez znajomości, które polecająca kura na szczęście miała
- wsparcie, gdy ciąża jest zagrożona lub nastąpiło poronienie - kura nie ma się co martwic. W necie jest tyle innych kur, które z lubością opiszą jej w najdrobniejszych szczegółach swoje poronienia, wszelkie możliwe komplikacje jakie niesie ze sobą zagrożona ciąża, że po kilku ekranach takich wspomagaczy inteligentna kura dojdzie do wniosku, że to co jej akurat dolega na miano dolegliwości nawet nie zasługuje, na szczęście może być znacznie gorzej;
- pomoc w walce ze strachem dotyczącym porodu- krwawe opowieści przy których "Piła V" czy "Teksańska masakra piłą mechaniczną" są jak dobranocki, dzięki którym kura dojdzie do wniosku, że jej wyobraźnia nie sprostała wyzwaniu, i że to co jej się wydawało, jest niczym w porównaniu z prawdziwym porodem, o którym opowiedziały jej inne kury;
- odkryje, że jedynie ona tyje jak tucznik, a wszystkie w koło kury przybrały na wadze tylko ciut-ciut; jako jedyna ma galopujący cellulit, rozstępy i hemoroidy, a wszystko dlatego, że o siebie odpowiednio nie dbała, bo gdyby np. używała takiej maści... była na takiej diecie... uczęszczała na takie zajęcia...[ nawet jeśli używała maści, była na diecie i chodziła na zajęcia to i tak się dowie, ze maść nie taka, dieta błędna, a prowadzący zajęcie... no pożal się Boże]
- zostanie poinformowana, że bez zaopatrzenia się w dwie tony potrzebnych akcesoriów nie ma szans wychować dziecka [ bo jak przewinąć niemowlaka bez przewijaka? Po prostu nie da rady. Swoją drogą nasuwa się wniosek, że większość tych radzących kur, których okres bycia kurczakiem przypadał na czas PRL-ul zostały wychowane chyba cudem - bo bez tegoż niezbędnego przewijaka]
- odkryją, ze ich dziecko skazane jest na zamiatanie ulic, bowiem urodzą debila - no chyba, ze były na tyle przezorne, ze swoje jajko nosiły na zajęcia edukacyjne już w okresie płodowym, ale wtedy dowie się, ze jajko robi za małe postępy
- dowie się, że jest złą matką, bowiem kupiła dziecku niefirmowe ubranko, niewłaściwą zabawkę i co najgorsze - nie zapisała do renomowanego żłobka/przedszkola/ szkoły, w których na miejsca czeka się przecież wiele lat...
No dobrze, mogłabym tak bez końca, ale chyba wystarczająco już nakreśliłam problem. A dlaczego ten wpis? Ano dlatego, że autorki takich "dobrych rad" powinny pamiętać o stosowaniu we wpisach kilku zdań.
- "Wg mnie..."
- "U mnie tak było, ale..."
- " To oczywiście moje zdanie..."
Ale TRAFNIE opisany temat!!! W 1000000% się zgadz@m!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń