3 lutego 2010

KURA Z JAJKIEM U LEKARZA

Wybrałam się dzisiaj do lekarza. Nie było wyjścia, skoro jestem współwłaścicielką jajka, któremu zwykły katar może zaszkodzić. Kataru co prawda nie mam, ale mam obolałe gardło.
Początkowo stwierdziła, że nie ma się co z tym gardłem bujać po doktorach i zaradzę sposobami wiedźmy. Tym bardziej, że i moja skromna wiedza [ informacje uzyskane od Meg, obserwacja znanych mi chorych kur] i wiedza książkowa [ jako humanistka już na początku hodowli jajka uzbroiłam się w wiedzę na kartach opasłego tomiszcza poświęconego jajku właśnie] pokrywały się, utwierdzając jedynie w przekonaniu, że i tak nic mi raczej nie dadzą. No może witaminę C.
Przystąpiłam do kuracji. Najstarszej na świecie - herbaty z miodem i cytryną. Wypiłam hektolitry herbaty i zjadłam 3 litry miodu. Sytuacja gardłowa pozostała bez zmian. Ok myślę sobie. Jak nie miodem, to rokitnikiem. Trzasnęłam kolejne hektolitry herbaty, tym razem z rokitnikiem. Gardło bez zmian. Wyeliminowałam spacery, zakładając, że może mnie gdzieś przewiewa. I oczywiście dalej herbata z rokitnikiem. Nic.
W międzyczasie Eman zdążył już wchłonąć na swoje gardło opakowanie Orofaru.
Dałam sobie jeszcze dwa dni [ bardziej, żeby nabyć dodatkowe objawy, niż z jakiegokolwiek innego powodu], po czym umówiłam wizytę. Dalej było tak:

- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Słucham - szybki rzut oka na mój brzuch.
- Przyszłam, bo boli mnie gardło.
- Nie przepiszę Pani antybiotyków
- Ok. Nie chcę antybiotyków. Chcę wiedzieć, co mi jest i czy to poważne.
- Nie dostanie Pani antybiotyków, bo jest Pani w ciąży.
- To już ustaliłyśmy. Pytanie, co mi jest?
- A co Pani dolega?
- Boli mnie gardło.
- I co jeszcze?
- Nic. Nie mam gorączki, kataru, kaszlu, zgagi, kłopotów żołądkowych. Tylko gardło mnie boli.
- No antybiotyku Pani nie dostanie.
- To dobrze, bo nie chcę antybiotyku. Chcę wiedzieć co mi jest.
- Tu ma Pani skierowanie na badania. Proszę się nie leczyć samej. Na wyniki czekamy 7 dni.
- Ok. Nie będę brała żadnych leków. Do tej pory piłam herbatę z miodem i z rokitnikiem, ale nie pomogło.
- Aha. Nie pomogło? To niech Pani płucze gardło siemieniem lnianym. I proszę się nie leczyć. Za 7 dni będą wyniki badań, ale wtedy też Pani antybiotyku nie dostanie.
- Tak wiem. Jestem w ciąży. Do widzenia.
- Do widzenia.


I to by było na tyle. Zabrałam plik skierowań i poszłam do domu.
A teraz się zastanawiam nad dwoma zagadnieniami.
Po pierwsze, czy rzeczywiście wśród ciężarnych jest jakiś taki pęd do antybiotyków, w co bardzo wątpię.
Po drugie: na cholerę mi to siemię, skoro nie mam ani kaszlu, ani problemów z układem pokarmowym, ani raka prostaty - bo na to właśnie się je stosuje.

7 komentarzy:

  1. hmmm, wiem , że miód i cytryna wypróbowane, ale może tak: 2 łyżki miodu rozmieszać z sokiem z połowy cytryny i spróbuj zjeść-wypić tą mieszankę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po ostatniej reakcji na glukozę, chwilowo nie będę eksperymentować z niczym słodkim :)
    zrobiłam badania, zobaczymy co wyniki pokażą, a za radę dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że będą ok :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak otrzymasz wyniki to pewnie ci juz przejdzie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Po tygodniu "leczenia" zgodnie z wskazówkami p. Doktor mam: kaszel, katar, stan podgoraczkowy, powiększone węzły, ból gardła i ogólne osłabienie.
    zmieniłam lekarza - dostałam mała dawkę antybiotyku

    OdpowiedzUsuń
  6. I ten wredny, niedobry antybiotyk pomoze,czasem musi byc.
    Olka, wracaj szybko do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń