PONIEDZIAŁEK; 11:30
Przynajmniej raz w miesiącu jest krucjata prowadzona przez Moher Komando. Hasła do walki są różne. Poprzednia mnie ominęła, bo wypadła w sobotę, którą miałam wolną. Dziś jednak moja kolej na nierówną walkę. Iskrą wzniecającą płomień walki w duszach czytelniczek "Naszego dziennika" stał się "Fakt". Że goła laska, demoralizująca dzieci... że artykuł o matce, która zjadła dziecko... Zupełnie z dupy te argumenty. Goła laska jest codziennie, a artykuł o matce... jest po prostu śmieszny. No, ale podobno straszę dzieci, więc ... ogłoszono krucjatę.
Babcie stoją z krzyżem przed kioskiem i mnie nawracają. Zajebiście! Przez te wariatki nie ma klientów, bo kto by chciał być: a) nawracany b)kropiony wodą święconą, dla odegnania Złego.
Po 10 minutach próbuję pertraktować, ale warunki są nie do przyjęcia. Pójdą sobie jak zdejmę UCHO z "Faktem" [ To taka wywieszka na kiosku z gazetą]. Tłumaczę, ze jak ją zdejmę zapłacę karę. Ale nie! Mam zdjąć UCHO!
SYTUACJA PATOWA. Moherowy pieprzony beton nie usiłuje nawet zrozumieć co mówię.
Kolejny klient mija kiosk pośpiesznie. zajebiście! Kurwa, po prostu zajebiście!
Siedzę w kiosku jak w oblężonej fortecy. Patrzę na przeciwnika z perspektywy swojego małego okienka. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że 4 na 5 z nich "Fakt" kupuje regularnie. jedna co prawda nie kupuje, ale za to wyczytuje tyle ile z UCHA da się wyczytać.
Po kolejnych 10 minutach i 5 straconych klientach ponawiam próby negocjacyjne. Tłumaczę, ze jak UCHA nie wywieszę, to zapłacę karę pieniężną. Gówno! nie trafia. naciągnęły swoje wirtualne moherowe berety na uszy i mają mnie w dupie.. No to siedzę dalej bezczynnie. Z nudów rozglądam się po towarze wystawionym tuż przy szybie. Tu gra komputerowa z serii zarąbmy wszystkich... tu film "Mroczne szczątki" z rozkładającym się trupem...ale nie. To nie przeszkadza. Przeszkadza "Fakt".
***
Około 12:00 zaczęło padać, więc Moher Komando się zwinęło. Widocznie nawet ich zwierzchnik miał dość. Jestem w plecy jakieś 2-3 stówki w utargu. Ale to nic. Grunt, że krucjatę mam już za sobą.
Przynajmniej raz w miesiącu jest krucjata prowadzona przez Moher Komando. Hasła do walki są różne. Poprzednia mnie ominęła, bo wypadła w sobotę, którą miałam wolną. Dziś jednak moja kolej na nierówną walkę. Iskrą wzniecającą płomień walki w duszach czytelniczek "Naszego dziennika" stał się "Fakt". Że goła laska, demoralizująca dzieci... że artykuł o matce, która zjadła dziecko... Zupełnie z dupy te argumenty. Goła laska jest codziennie, a artykuł o matce... jest po prostu śmieszny. No, ale podobno straszę dzieci, więc ... ogłoszono krucjatę.
Babcie stoją z krzyżem przed kioskiem i mnie nawracają. Zajebiście! Przez te wariatki nie ma klientów, bo kto by chciał być: a) nawracany b)kropiony wodą święconą, dla odegnania Złego.
Po 10 minutach próbuję pertraktować, ale warunki są nie do przyjęcia. Pójdą sobie jak zdejmę UCHO z "Faktem" [ To taka wywieszka na kiosku z gazetą]. Tłumaczę, ze jak ją zdejmę zapłacę karę. Ale nie! Mam zdjąć UCHO!
SYTUACJA PATOWA. Moherowy pieprzony beton nie usiłuje nawet zrozumieć co mówię.
Kolejny klient mija kiosk pośpiesznie. zajebiście! Kurwa, po prostu zajebiście!
Siedzę w kiosku jak w oblężonej fortecy. Patrzę na przeciwnika z perspektywy swojego małego okienka. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że 4 na 5 z nich "Fakt" kupuje regularnie. jedna co prawda nie kupuje, ale za to wyczytuje tyle ile z UCHA da się wyczytać.
Po kolejnych 10 minutach i 5 straconych klientach ponawiam próby negocjacyjne. Tłumaczę, ze jak UCHA nie wywieszę, to zapłacę karę pieniężną. Gówno! nie trafia. naciągnęły swoje wirtualne moherowe berety na uszy i mają mnie w dupie.. No to siedzę dalej bezczynnie. Z nudów rozglądam się po towarze wystawionym tuż przy szybie. Tu gra komputerowa z serii zarąbmy wszystkich... tu film "Mroczne szczątki" z rozkładającym się trupem...ale nie. To nie przeszkadza. Przeszkadza "Fakt".
***
Około 12:00 zaczęło padać, więc Moher Komando się zwinęło. Widocznie nawet ich zwierzchnik miał dość. Jestem w plecy jakieś 2-3 stówki w utargu. Ale to nic. Grunt, że krucjatę mam już za sobą.
widzisz Olu bo ogien trzeba zwalczac ogniem. Nastepnym razem jak przyjdzie moher comando wez krede, i zacznij kreslic dookola nich krag, i rysuj dookola petagramy i oktagramy + jakies bohomazy, mruczac cos pod nosem. Nastepnie zacznij przekonywac babcie ze wlasnie rzucasz ich dusze na pozarcie diablu :)
OdpowiedzUsuńtoster: rotfl XD
OdpowiedzUsuńTaaaaaaa, tylko że reguła obowiązująca panią z kiosku rozdział I w. 5 zabrania opuszczania twierdzy aż do końca zmiany [ teoretycznie można iść na siku, ale to teoria], więc bieganie z kreda odpada :-D
OdpowiedzUsuńMusze jednak przyznać ze plan był niezły.
to w najgorszym wypadku dzwonic na policje i zglosic nielegalne zgromadzenie :)
OdpowiedzUsuńBlin spodziewałam się większej kreatywności. Poza tym zgromadzenie jest od 15 osób wzwyż, więc odpada. z resztą jeśli policja działa w takim tempie jak inne instytucje w Kraku, moja zmiana skończyłaby się pięć razy zanim by się zjawili :-D
OdpowiedzUsuńA czy Pani Kioskarka nie ma rzeszy wiernych fanów, znaczy się klientów, którzy mogliby ją wyręczyć w malowaniu ;)?
OdpowiedzUsuńJa za czekolade moge przyjsc i pomalowac :D
OdpowiedzUsuńO proszę i już jeden obrońca uciemiężonej Pani kioskarki jest ;D Jakby dobrze poszukać znajdzie się ich więcej. Więc do dzieła obrońcy, do malowania i spychania dusz "moherów" w piekła otchłanie !
OdpowiedzUsuńBlind, czy wiesz jakie jest wynagrodzenie pani kioskarki ;-) marniutkie. Czekolada odpada ;-).
OdpowiedzUsuńCo do rzeszy fanów - nie zastanawiałam się. Musze Panią kioskarkę "dopracować"
he he, jesli jest wynagrodzenie takie jak ja mysle i to w kiosku to moge przy okazji przyniesc skladany stos na czarownice i dokonac sadu + spalenia moherkomannda :D
OdpowiedzUsuń