16 sierpnia 2009

AWANTURA O SUCHE CIPKI

Podobno Polacy to naród tolerancyjny. Ba, swoją tolerancją szczycimy się w świecie. Nie raz już słyszałam, będąc w towarzystwie cudzoziemców jak Polak jeden z drugim przytaczał oklepany już argument, że Polska, jako jedno z nielicznych państw, nigdy nie było państwem stosów [ Prawdziwość tego stwierdzenia, byłaby dyskusyjna, nie o tym jednak chcę pisać].
Polska tolerancja przejawia się na każdym kroku. Akcje protestacyjne przeciwko paradzie gejów, protesty przeciw koncertowi Madonny... wyliczać można by dość długo. Wszystko to niechybnie poświadcza naszą tolerancję... oczywiście.
Drugim sztandarem polskości jest dbałość o tradycję [ w szerokim rozumieniu tego pojęcia- polska sztuka, język, zwyczaje itd.]. W szkole uczymy się "inwokacji" z " Pana Tadeusza", jeden z ministrów wprowadził wychowanie patriotyczne [ zawsze myślałam, ze patriota/ką się jest albo nie, ale co ja tam głupia wiem] i pewnie dlatego np. Zamek w Kurozwękach [ tak pięknie opisany przez Żeromskiego w "Popiołach"] jako jedne z atrakcji ma... przejażdżkę wozem z dzikiego zachodu, czy też niezwykle polskie zwierzęta, wręcz z polskimi terenami kojarzone od razu...- Bizony. No nic bardziej polskiego wymyślić by się nie dało.
I tu dochodzimy do tematu tego posta.
Obserwując od jakiegoś już czasu południową część Polski zaczynam odnosić wrażenie, ze tu właśnie ta "Tolerancja" i " przywiązanie do tradycji" są najsilniejsze.
Do takich właśnie wniosków skłoniła mnie ostatnia ze społecznych akcji Krakusów[ oczywiście nie wszystkich - część zajęta jest swoim życiem i po prostu nie ma na to czasu] dotycząca Suchych Cipek.
Nie, nie, ;-) nie będzie erotycznie i obscenicznie.
Suche cipki to nazwa miejscowości niedaleko Poronina. Akcja zakłada zebranie podpisów, by nazwę miejscowości zmienić na mniej obsceniczną, bo... sieje zgorszenie i niedopuszczalna jest w państwie katolickim.
Mieszkańcom... nazwa nie przeszkadza - być może są bardziej świadomi niż Ci, którzy akcję rozpoczęli, że cipki to gwarowe określenie kury. Być może mają gdzieś, jak nazywa się miejscowość, w której mieszkają, a być może po prostu regularnie oglądali programy prof. Miodka i Bralczyka. Tego nie wiem.
Wiem natomiast, że ponieważ Polska dysponuje dość dużym odsetkiem Polaków "światłych, tolerancyjnych, a przede wszystkim szanujących tradycję" nazwa pewnie zostanie zmieniona. A to, że gwarowa, że ukazuje bogactwo języka polskiego... No cóż, tolerancja i poszanowanie tradycji wymagają ofiar.

4 komentarze:

  1. Jakby nie patrzeć od dzieciństwa wpajano mi tolerancyjność, uprzejmość i inne jakże polskie cechy, z których tak strasznie, jako Polacy jesteśmy dumni(nawet pierwszy raz po wódkę sięgnąłem za sprawą hasła - "Polak nie wielbłąd pić musi"). A teraz w dorosłym życiu, kiedy patrze na te wszystkie cukierkowe ideologie a ich praktyczne zastosowanie, czasem nawet przez osoby, które mnie tego same uczyły stwierdzam, że będąc za granicą wstyd mi mówić o pozytywnych polskich cechach. Bowiem po co kłamać?? Tolerancyjnośc?? Jak już wspomniałaś - NIE dla homoseksualistów, Nie dla Żydów, nie dla Madonny.... to jest polska tolerancyjność! Nie mamy nic przeciwko ludziom o innym kolorze skóry, ale ile razy słyszałem, że "Asfalt nie będzie się bawił z moim dzieckiem", albo "Żółty znów pracę Polakom zabiera!". Uprzejmość? Będąc w Krakowie widziałem jak dzieci obcokrajowcom zdjęcia komórką pstrykały, gdyż fajnie mieć "Asfalta" albo "Żółtka" na tapecie. Niesamowicie uprzejmie!
    A co do tradycji.... cóż... niedługo będzie jak u Bareji: Co to jest tradycja? - Tradycja to jest tak, że jak zabiorą nam furmankę to dostaniemy samolot.

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh dobre, ale prowokacyjne. Bo nie sadze aby wiekszosc kobiet byla zadowolona jak bym do niej mowil cipko w zamysle kurko. Jak wszyscy wiemy jezyk ewoluuje i kiedyś całka znaczylo zupelnie co innego jak teraz. Ale wracajac do tematu, tolerancyjnosc to jedno ale kazda tolerancja ma swoje granice. Wracajac do biednych geji, moge ich tolerowac w pewnych granicach, tzn. Nie mam nic przeciwko temu ze sa, ze zyja ze soba i robia co tam sobie chca ale jestem przeciwny np. zawieraniu przez nich slubow i adopcji dzieci. Dlaczego ? Bo wg mnie definicja i geneza rodziny jako takiej jest sprzeczna z takimi pomyslami, powinnien byc wymyslony inny typ wspolnoty majatkowo/prawnej dla nich i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... to zależy od tego jaka jest kobieta i ... jak jest powiedziane ;-). Prof. Lew Starowicz od wielu lat ubolewa nad ubogim językiem seksualnym Polaków i namawia do stworzenia takowego. Może warto sięgnąć do językowych archiwów? Jak wielki to problem niech świadczy chociażby problem z przetłumaczeniem na polski " Monologów waginy".
    Ale do rzeczy. Tekst nie miał absolutnie bronić "biednych" homoseksualistów [ tak kobiet jak i mężczyzn]. Podałam to jako przykład, mając na myśli, prawie że krucjatę, jaka odbyła się w Kraku z powodu marszu [ a hasła mówiły ogólnie o walce z homofobią- m. in. uregulowaniu prawnemu takich związków, niekoniecznie małżeństwem, możliwości dziedziczenia, wspólnego rozliczania się z podatków i uświadomienia, ze homoseksualizmem nie można się zarazić przez pracę z taką osobą].
    Sama nie jestem za małżeństwami homoseksualnymi, ale uregulowanie niektórych aspektów prawnych z pewnością nie wstrzymało by słońca, a prawie na pewno ułatwiło funkcjonowanie takim parom w tym i tak dziwnym kraju.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja uważam, że związki partnerskie to tylko kwestia czasu. Niech ludzie żyją z kim chcą, sypiają z kim chcą... Niech będą szczęśliwi tak jak się kochają i pozwolą cieszyć się szczęściem nawet tym, których nie rozumieją.

    Frau Olga

    OdpowiedzUsuń