19 kwietnia 2011

ZMĘCZONA SMOLEŃSKIEM

Zastrzelony w 1963 r. Kennedy przez Amerykanów był kochany i podziwiany. Jego działania jako prezydenta nie sposób pominąć milczeniem. Dzięki umiejętnościom politycznym zażegnał kryzys kubański, a tym samym zapobiegł III wojnie światowej, walnie przyczynił się do podboju kosmosu przez człowieka, aktywnie wspierając prace nad budową statku kosmicznego...jego wybór na prezydenta nie podzielił tak społeczeństwa, jak miało to miejsce w Polsce.
Zginął od kuli zamachowca, a naród amerykański pogrążył się w żałobie... na jeden dzień[!] Wdowa nie dostała odszkodowania, choć można by się pokusić, że skoro zginął od kuli zamachowca to zwyczajnie nie spisały się służby odpowiedzialne za jego życie.
Został pochowany na cmentarzu w Arlington.
Nie stawiano mu pomników przed białym domem, nie kreowano na męczennika sprawy narodowej, nie poczuwano się do wypłacania ekstra odszkodowań tylko dlatego, że umarł jako prezydent.
9 maja 1987 roku miała miejsce NAJWIĘKSZA w dziejach lotnictwa polskiego katastrofa. W lesie Kabackim zginęły 183 osoby.
Żałoba narodowa trwała dwa dni. Władze polskie na ręce rodzin zmarłych przekazały WYRAZY SZCZEREGO I SERDECZNEGO WSPÓŁCZUCIA. I tyle.
Żadnych odszkodowań, żadnych teorii spiskowych. Katastrofę upamiętnia Krzyż i głaz z nazwiskami ofiar. Oba znajdują się w lesie kabackim.
10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób. Wśród nich para prezydencka, całe wojskowe dowództwo, posłowie... podobno kwiat inteligencji obecnej RP [ zgubiłam się której po wyliczeniach obu braci K.]. Wielka tragedia narodowa, która... trwa do dziś.
Jakoś nikt nie pamięta, gloryfikując i wybielając wszystkich, którzy zginęli [ poza pilotami oczywiście], że większość z nich znalazła się na pokładzie tego samolotu przez zwykłą chciwość [ zawsze to lot za darmo], brak wyobraźni i lekkomyślność prezydenta oraz osób odpowiedzialnych za cały wylot i organizację - pozwalających by na jednym pokładzie znalazły się wszystkie istotne dla państwa polskiego osobistości. Pewnie gdyby mogli to, wynajęli by upychacza , żeby jeszcze więcej się zmieściło. Bo taka to oszczędność.
To co dzieje się obecnie w Polsce wzbudza moją permanentną agresję. Zginął prezydent. Ok. Tyle, że ani nie był wybitnym prezydentem, mającym na swoim koncie wielkie osiągnięcia [ przynajmniej taki był za życia], ani jakość szczególnie nie był darzony sympatią przez tych, których reprezentował [ sondaże póki żył znacznie różnią się od tych jakie są po jego śmierci]. Zginął, jest martwy, my żyjemy dalej. Na całym świecie nie spotka się nic podobnego.
Pogrzeb na Wawelu ze sztucznie rozdmuchaną pompą, bo podobno społeczeństwo polskie tego właśnie chciało [ pewnie stąd te wszystkie protesty, piosenka Wojewódzkiego i Figurskiego, którzy jak nikt inny wyczuleni są na społeczne nastroje], setki tysięcy na odszkodowania, by utulić w żalu rodziny ofiar i dać im możliwość dalszego godnego życia,  projekty pomników, muzeów, nazwy skwerów, ulic [ znów miliony społeczeństwa tego właśnie się domagają]... a wszystko to przy rosnącej dziurze budżetowej, galopujących cenach.
Ja nie wiem gdzie są te domagające się miliony obywateli, bo kogo nie spytam jest przeciwny. Może w jakiejś społecznej niszy przyszło mi żyć?
Kiedy słyszę wypowiedzi członków rodziny osób które zginęły otwiera mi się nóż w kieszeni. " czas nie leczy ran", "pomimo upływu czasu ból jest taki sam", "państwo musi zapłacić"... No żesz kurwa mać! Po pierwsze pogodzenie się ze strata kogoś bliskiego wymaga wyciszenia, zajrzenia w głąb siebie, nie zaś pląsania na grobie w ramach sesji fotograficznej, udzielania setki wywiadów i nakręcania się w nienawiści do wszystkich dookoła. Po drugie dlaczego mam płacić za KATASTROFĘ LOTNICZĄ? To nie był zamach, z resztą nawet gdyby był. Skoro taki kochający mąż/ojciec/ syn... to czemu nie był ubezpieczony, czemu nie zatroszczył się za życia o przyszłość tych, których podobno tak kochał. wypadki chodzą po ludziach. To nie pierwsza katastrofa w dziejach lotnictwa. Należało taką ewentualność wziąć pod uwagę.
Na koniec coś z dedykacją dla oszalałego z rozpaczy Jarka K. i jego lansującej się na grobie rodziców bratanicy: las kabacki  Nie trzeba setki pomników by pamiętano.

1 komentarz:

  1. Już PANIĄ lubię, mamy podobne spostrzeżenie na życie, a co lepiej PANI NIE BOI SIĘ o tym głośno mówić... nawet pisząc.. BRAWO!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń