Miałam z przyzwoitości poczekać do końca żałoby narodowej [ pomimo tego, że Eman twierdzi, iż jestem socjopatka, chciałam zachować się w miarę przyzwoicie], ale jakoś mi się nie uda, a to dzięki kolejnym rewelacjom jakie pojawiają się w mediach i Tosterowi. Skoro On może, to ja też. 10 kwietnia rozbił się samolot rządowy. Na pokładzie było 96 osób, w tym para prezydencka i wielu polityków. Wszyscy zginęli. Tyle z faktów. Zdaje sobie sprawę, że śmierć każdej osoby to wielka tragedia dla jej rodziny. Nagła śmierć głowy państwa, to tragedia dla narodu. [ Przynajmniej teoretycznie, zakładam bowiem, że głowa państwa wybrana została przez przeważająca większość, w dodatku był to wybór świadomy, a wybrany człowiek kompetentny, by stanowisko takie zająć. Podkreślam, że założenie to jest TEORETYCZNE]. Śmierć tak wielu osób zajmujących najwyższe stanowiska w państwie jest w dziejach Polski bezprecedensowa i do najszczęśliwszych wydarzeń raczej nie należy [ jak prawie każda śmierć], jednak i w tym przypadku należałoby zachować jakiś umiar, którego ostatnio nie mogę się dopatrzeć wśród społeczeństwa polskiego. Prezydentura Kaczyńskiego delikatnie mówiąc do udanych nie należała. Od samego początku osoba prezydenta budziła u większości społeczeństwa czucia co najmniej ambiwalentne i to w bardzo szerokim rozumieniu pojęcia [ nie bez powodu pojawiły się koszulki, znaczki, strony internetowe, które wyrażały takie, a nie inne emocje targające Polakami]. Swoją drogą, jak sobie przypomnę reakcje ludzi po wyborach, te wszystkie anty-kacze akcje i fakt, że kogo by się nie spytano twierdził, że na Kaczyńskiego nie głosował, to nasuwa mi się pytanie - JAKIM CUDEM? Mniejsza jednak z tym. Na ulicach masowo spotykało się ludzi, którzy swoje niezadowolenie manifestowali chociażby przypiętymi butonami, Sama taki znaczek posiadam- dwie przekreślone kaczki, a kupić nie było go łatwo [ tylu chętnych], że o cenie na licytacjach nie wspomnę. Kiedy zatem słyszę, jak od dnia tragedii we wszystkich mediach trąbi się jak ukochanym przez naród był zmarły Prezydent, jak wielkich czynów dla kraju dokonał, jak bardzo się społeczeństwu przysłużył... zaczynam się zastanawiać czy tego samego człowieka mamy na myśli. Bo jeśli tak, to jak wyjaśnić powstanie jednego z najsłynniejszych współczesnych komiksów politycznych - chomiks, czy jednej z najpopularniejszych stron, której nazwa odnosiła się do całkiem znanej prezydenckiej wypowiedzi - spieprzaj dziadu. Pokusiłam się o znalezienie informacji dotyczących prezydenta w necie. Szukam, czytam, oczka przecieram i nie wierzę. Ponad 90% antyprezydenckich stron została zlikwidowana/zawieszona/ocenzurowana. Na pozostałych pisana jest nowa historia. Tak, tak, moi drodzy. Wybielamy, zmieniamy, i dopisujemy, dzięki czemu z dnia na dzień nasz prezydent ma na swoim kącie coraz więcej dokonań. Jak znam życie lada moment powstanie biografia zmarłego prezydenta i tak sobie myślę, że warto by było, by rząd i społeczeństwo polskie dokonało odpowiednich zabiegów [ jakieś petycje, listy otwarte, bo ja wiem], żeby od razu umieścić ją w zbiorze pism hagiograficznych. Nie mówię, że ma to być od razu w "Złotej Legendzie", na to bowiem raczej szans nie ma, ale może w czymś bardziej współczesnym? W końcu spełnia wszelkie wymogi - zwłaszcza po coraz to nowych korektach. Nie tylko prezydent doczekał się "wybielenia". O ile jeszcze miesiąc temu o moich dwóch ulubieńcach Gosiu i Wassermannie znaleźć można było wiele ciekawych artykułów do śniadania [ gdyby akurat na Glorii Victis nic nie było] o tyle teraz to wyzwanie nie lada. O zmarłych nie powinno się mówić źle. Ok. nie ma sprawy, ale nie malujmy trawy na zielono, tylko dlatego, że rozbiła się latająca trumna. Co dziwić raczej nie powinno, skoro już wcześniej były z maszynami rządowymi problemy[ że coś jest nie tak sugerować mogły choćby masowe odejścia pilotów, którzy trumnami latać nie chcieli], a w końcu z upływem czasu młodsze te samoloty raczej się nie stawały. Jakby bowiem do problemu nie podejść, samolot [ nawet rządowy] to nie wino czy Sean Connery, że im starsze to lepsze. Zatem choć Przemysław Gosiewski, Janusz Kochanowski, Sławomir Skrzypek, Zbigniew Wassermann mieli pewnie wiele zasług dla kraju, których akurat przypomnieć sobie nie mogę, to warto by pamiętać i te mniej chwalebne dokonania jak m. in.:
* afera noclegowa
* stacja we Włoszczowej
* pozew państwa polskiego w związku z niesprowadzeniem szczepionek przeciw grypie
* prawie specjalista, tylko podejrzane te dyplomy
* afera hazardowa
No dobra, nie chce mi się więcej szukać. Zakładam, że czytelnik nie żył w jaskini i pamięta co się działo przez ostatnie lata na arenie politycznej. Zatem co do żałoby... no cóż, to Polakom wychodzi najlepiej, poza tym [ włączyła mi się złośliwość] za kadencji ostatniego prezydenta mogliśmy sporo ćwiczyć w tym względzie, więc teraz naród chce się pochwalić, że już o żałobie narodowej wie wszystko. Kwestia samego pogrzebu to już zupełnie inna sprawa. Uwzględniając wszystkie wcześniejsze chore pomysły władz tego miasta, pogrzeb na Wawelu, a właściwie informacja o nim jakoś mnie nie zaskoczyła. Skoro bowiem można było wprowadzać zmiany bez zgody konserwatora zabytków [ przypominam, że znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO], a przy wzgórzu, tuż pod murami budowana jest plaża, to na prawdę pochowanie Kaczyńskich nie jest już szokujące. Już bardziej zaskoczona byłam, że po takim gloryfikowaniu nie zdecydowano się ich pochowac, zgodnie z tradycją kościoła ponad posadzką, jak to ma miejsce w przypadku świętych, a w kryptach, niczym zwykłych śmiertelników. No, ale co ja tam wiem. W końcu na każdym kroku podkreślam jak nie lubię Krakowa, więc pewnie nie jestem obiektywna. Jedną sprawiedliwość trzeba jednak władzom Krakowa oddac. Zanim pośmiernie przyznali jednak Kaczyńskiemu honorowe obywatelstwo, w ciągu jednej nocy zniknęły z ulic wszystkie wielkie plakaty, rozwieszone w ramach protestu przeciwko takiemu pomysłowi, gdy Prezydent jeszcze żył. Przy dzisiejszej porannej herbatce doszliśmy z Emanem do wniosku, że warto by ten Wawel jednak jakoś rozbudować, no i poszukać, kogo by tam jeszcze pogrzebać, wszak, jak się spojrzy z odpowiedniej perspektywy, to uzasadnienie znajdziemy dla każdego. Oto przykład: Hans Frank [ dzięki temu, że mieszkał na Wawelu w czasie wojny, nasz zabytek nie został zniszczony w takim stopniu jak zabytki Warszawy]. Myślę, że uzasadnienie całkiem niezłe. Co do pytania Tostera dlaczego? w przypadku Marii Kaczyńskiej nie będę się wysilała na spekulacje i napiszę, to jakie podano w mediach : " Bo tak kochała męża, że dobrze by było, żeby po śmierci pozostała z nim na zawsze" Co do prezydenta to mam kilka propozycji:
1. Jego wzorem był Piłsudski, więc niech sobie poleży niedaleko swego idola.
2. Często porównywał się do Małego Rycerza, a skoro Kamieniec, Stanisławów i Chreptiów już do nas nie należy, to niech chociaż Wawel będzie [ mam nadzieję, że nie zapomną, że Jerzy Michał Wołodyjowski był chowany w dwóch trumnach ołowianej i drewnianej]
3. Zjednoczył społeczeństwo jak tylko został prezydentem [ nigdy nie byliśmy tak solidarni jak podczas akcji antykaczyńskich]
4. Dzięki jego wypowiedziom, wielu Polaków zaczęło interesować się polskim sportem [ bez podstawowej wiedzy ciężko było odgadnąć o jakim sportowcu mówi - wszak pamięć do nazwisk już nie taka]
Nie chce mi się więcej wymyślać, ale jak ktoś ma jeszcze jakieś pomysły, albo propozycje co do tego kogo jeszcze na Wawel, to zgłaszać w komentarzach. *** Z OSTATNIEJ CHWILI: Właśnie przeczytałam, że dwie wdowy po posłach/senatorach nie mają środków do życia i rząd ma im przyznać renty. A dlaczego?
* jedna z nich nie ma uprawnień do konta męża, na którym znajdują się pieniądze, a sama nie pracuje i raczej nie zamierza
* druga tez nie pracuje a ma ośmioro dzieci i kredyt do spłacania. Mąż jakoś nie pomyślał o zabezpieczeniu rodziny.
No cóż... jak zaznaczono, sa to wyjątkowe przypadki, więc... Pan się złoży... Pani się dołoży... i jakoś im pomożemy. Eh... nawet Kijance łapki opadły.
Ufff, już myślałam, że w tych kwestiach jestem odosobniona... :)
OdpowiedzUsuńnie nie, absolutnie nie. Jest jeszcze Toster na przykład... i wielu mieszkańców Krakowa, których życie zostaje na ten weekend wywrócone do góry nogami
OdpowiedzUsuńW sumie, to z kim nie rozmawiam, to stwierdza, że obecnie mamy piękną farsę w tv i w prasie i w necie...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że to już koniec.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko muzyki która leciała w radiu.
Pozdr
Inki
fakt RMF FM wróciło do standardu, takiego samego jak kazdego dnia. Plus taki, ze nie patrzac na zegarek wiem która godzina ;)
OdpowiedzUsuńA co do końca... to obawiam się ze nie:(
wszak zaraz kampania prezydencka
Zono, popraw sobie jeszcze formatowanie tego wpisu - lista przykladowych afer zlala sie w jedno w czasie przeklejania.
OdpowiedzUsuńTHX
OdpowiedzUsuń