8 lipca 2009

WIRTUALNE ETATY CZYLI SZUKAM PRACY W KRAKOWSKIEJ SZKOLE

O tym, ze w Krakowie coraz trudniej znaleźć prace w szkole wiem nie od dziś. Szukam jej już ponad rok i jak dotąd bezskutecznie. Nie dość ze ofert dla polonisty/historyka jest tyle co kot napłakał, to jeszcze większość z nich w momencie publikacji jest już nieaktualna.
Oczywiście ilekroć widzę nowe ogłoszenie iskierka nadziei, że będę jeszcze kiedyś pracowała w zawodzie wybucha wielkim płomieniem i pełna dobrych myśli jadę z papierami pod wskazany adres. I oczywiście za każdym razem jest takie samo, zakończenie - niczym w chorym koszmarze - oferta nieaktualna.
Podobnie było z ostatnią ofertą, choć ostatecznie, pomimo tego, że pracy nie znalazłam odbyłam niezwykle ciekawą rozmowę. Dotyczyła ona właśnie tych ciągle nieaktualnych etatów.
Każdy kto pracuje w szkole wie, że nowy rok szkolny planowany jest z wyprzedzeniem. I tak np. w kwietniu roku 2008 planuje się rok szkolny 2008/2009. Oczywiście jest to wypadkowa analiz wcześniejszych lat, słupków demograficznych, możliwości szkoły i pobożnych życzeń planujących. kiedy zatem w kwietniu dyrektor szkoły przedstawia założenia odnośnie etatów i ewentualnych wakatów są to jedynie hipotezy, nijak mające odbicie w rzeczywistości.
Prawdziwe dane można przedstawić dopiero pod koniec sierpnia, kiedy to kończą się uczniowskie migracje, a co niektórzy nauczyciele [ rówieśnicy Tutenchamona] albo umrą, albo stając się warzywem niezdolnym do wykonywania zawodu, zdecydują się wreszcie na emeryturę tudzież odejście z pracy. To jednak dopiero w ostatnim tygodniu sierpnia. Skąd zatem czerwcowy wysyp ofert pracy na krakowskim rynku? Ano stąd, ze kuratorium kazało publikować ilość wakatów w każdej ze szkół [ nie można przecież dopuścić do tego, żeby myślano, ze w Krakowie nie ma w ogóle pracy dla nauczyciela]. A to, że taki noszący podania jak ciągle słyszy "nieaktualne" to w końcu wpadnie w depresje... no cóż. Zdarza się.
Musze przyznać, ze przyjęłam to ze spokojem. Może pomogła mi wiadomość, że przede mną zgłosiło się na to miejsce 230 osób? w większości absolwenci. Przynajmniej nie ja jedna usłyszałam nieaktualne, ale podejrzewam ze jedna z niewielu - prócz tego prawdę - że miejsca nigdy tak naprawdę nie było.
Przygnębiające jest jedynie to, że naprawdę dobry nauczyciel, z namacalnymi efektami swojej pracy [ nie zamierzam silić się na fałszywa skromność] nie może pracować w zawodzie, bo stanowiska często zajmują nauczyciele albo za starzy albo z przypadku albo po prostu czyiś znajomi. I dyrektor choćby nawet chciał to zmienić to nie bardzo możne, ze względu na Kartę Nauczyciela, dzięki której zwolnienie pracownika graniczy z cudem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz