ZAJĘCIA ODWOŁANE
Narada w pokoju Kingi rozpoczęła się punktualnie o piątej popołudniu. Temat, jaki miano poruszyć był nadzwyczaj ważny. Chodziło bowiem o dwudziestego pierwszego marca – dzień wagarowicza.
- Trzeba wymyślić coś naprawdę fajnego – powiedziała Natalia. – Takiego odjechanego, żeby jeszcze długo, długo po nas o tym wspominano.
- Zawsze tak mówimy, a potem i tak nic się nie udaje – od swojej wpadki sylwestrowej Agata sceptycznie podchodziła do wszelkiego planowania.
- No nie mów, że zawsze nam się nie udaje – poprosiła Dominika. – W końcu akcja bazalt, przeprowadzona w drugiej klasie zakończyła się absolutnym i spektakularnym sukcesem.
- A ja i tak uważam, że powinnyśmy postawić na spontaniczność – obstawała przy swoim Agata.
- Całkowicie się z tobą nie zgadzam – Kinga miała odmienne niż przyjaciółka zdanie. Przecież to nasza ostatnia szansa, żeby przejść do historii szkoły. Za rok matura. Jeśli mamy zrobić coś wielkiego, to tylko teraz. Po wakacjach będziemy musiały być jak trusie, żeby się później nie mścili na maturze. Zwłaszcza dyro.
- Marzy ci się sława? – zapytała Natalia.
- A tobie nie? – Kinga spojrzała na drugą przyjaciółkę. – Dominika, powiedz tak szczerze, nie chciałabyś przejść do historii szkoły? A ty Agata? Ja uważam, że miło by było, gdyby za parę lat, ktoś powiedział, że wykonałyśmy numer wszech czasów.
- No to co proponujecie? – zapytała Agata.
- Możemy się przebrać i zamienić z jakąś klasą na lekcje – podsunęła Natalia.
- Eee tam – Dominika machnęła ręką. – To robimy zawsze. Kinga ma rację. Jak już mamy coś robić, to z hukiem.
Zapanowała cisza, którą przerwała w końcu Kinga.
- Słuchajcie, mam pomysł! Zrobimy tak!
***
Będący w swoim pokoju Krzyś znalazł się właśnie na stronie internetowej swojej szkoły. Zawsze miał na to ochotę, ale jakoś nigdy nie starczało mu odwagi, więc odwlekał ten moment do, jak sam to określał, „ po dobrze zdanej maturze”.
Telefon Kingi zmienił wszystko. Kiedy opowiedziała mu co planują poczuł, że musi, po prostu musi mieć w tym swój udział. Jeśli to się uda, a on nie przyłożyłby do tego swojej ręki i klawiatury nigdy by sobie nie wybaczył.
Zaczął szybko uderzać w klawisze. Po dłuższej chwili, na głównej stronie internetowej szkoły pojawiło się wielkie ogłoszenie.
Krzyś uśmiechnął się pod nosem.
***
Już od szóstej rano, w piątek, oba wejścia do szkoły zostały obstawione przez przyjaciółki.
Dominika i Natalia stanęły przy wejściu głównym, Kinga z Agatą przy wejściu od strony szatni.
- Jeśli to się uda – Dominika ziewnęła. – To dyro nas chyba zabije.
- Zabić nas nie zabije, ale wyrzuci ze szkoły na bank – uspokoiła ją Natalia.
- Zastanawiałaś się dlaczego tak właściwie to robimy?
- Nie. Ale zastanawiam się, po co sterczymy tu od szóstej. Przecież zajęcia zaczynają się siódma dziesięć.
- Zapomniałaś o dojeżdżających? Oni zawsze są znacznie wcześniej.
- Racja – Natalia puknęła się w głowę. - Zapomniałam.
- Dobra, cicho, ktoś idzie – Dominika wskazała dwóch uczniów. – Ty czy ja?
- Ty.
- Ok.
Dwaj chłopcy podeszli do drzwi. Dominika wkroczyła do akcji.
- Cześć. Kojarzycie mnie?
- Nie bardzo – powiedział jeden z nich poprawiając spadający z ramienia plecak. – A co?
- Nazywam się Dominika i jestem przewodniczącą szkoły. – Uśmiechnęła się. – Pan dyrektor polecił mi tu stać i informować wszystkich, że w dniu dzisiejszym zajęcia w szkole są odwołane. Możecie wrócić do domu.
- Akurat! Myślisz, że ci uwierzę? – drugi chłopak usiłował ją wyminąć. – Jakby mieli odwołać, to by powiedzieli wczoraj.
- Nie słuchasz radia debilu – Natalia przyszła z pomocą przyjaciółce.
- A co?
- A to, że ze względu na panującą epidemię grypy żołądkowej ministerstwo zdrowia poleciło do odwołania zamknąć wszelkie placówki szkolne – wyrecytowała bez zająknięcia. – Gdybyś robił coś więcej od wciągania kreski to byś wiedział. Poza tym ogłoszenie jest na szkolnej stronie internetowej.
- Serio? – zainteresował się pierwszy, z którym Dominika rozmawiała na samym początku.
- A wydaje ci się, że my na tym zimnie to tak dla przyjemności stoimy?
- No nie, ale...
- Uwierz mi chłoptasiu, że są znacznie lepsze sposoby spędzania czasu w piątek o siódmej rano niż stanie przed szkołą i informowanie takich debili jak ten – Natalia wskazała chłopakowi jego towarzysza.
- Czyli mówicie, że nie ma lekcji?
- Nie. Nie ma – zapewniła Dominika. – Przy okazji możecie uprzedzić tych, których spotkacie po drodze. To by nam oszczędziło roboty – powiedziała na zakończenie.
- Dobra. Jacha. Ale cool.
Obaj ruszyli w drogę powrotną.
- O rany! – powiedziała Dominika, gdy nie mogli już jej usłyszeć. – Ale miałaś gadane! Wow! Skąd ci przyszedł ten minister do głowy?
- A nie wiem. Jakoś tak samo... – Natalia włożyła ręce do kieszeni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz