7200 MOTORÓW DO NAKRĘCENIA
- Kinga ratunku! – wyjęczała do słuchawki Dominika.
- Co się stało?
- Rodzinka postanowiła kupić komputer i żąda ode mnie informacji.
- A co nie wiedzą gdzie są komputerowe sklepy? Jeden jest na Wojska Polskiego...
- Nie to! – przerwała jej Dominika. – Oni myślą, że jak ja miałam dwa lata informatyki, to już jestem asem komputerowym i mogę udzielać porad w sprawie zakupu. Dzwoniłam do Krzyśka do domu, żeby mi coś poradził, ale u nich nikt nie odbiera.
- Wczoraj wyjechali do babci na święta – wyjaśniła Kinga.
- Cholera! – wyrwało się Dominice. –To co ja mam zrobić?
- A Hubert? Wiem, że to padalec, ale zna się na tym... – zaczęła Kinga
- Od niego nic nie chce – barwa głosu Dominiki jasno dawała do zrozumienia, że ten temat jest zakazany.
- Przecież rozstaliście się w przyjaźni – ponowiła próbę Kinga.
- No to co? On nie! Wymyśl coś innego.
- Ok. Jest sposób. Trochę dziwny, ale inny nie przychodzi mi do głowy. Przyjdź do mnie, to to załatwimy.
- Dobra. Już wychodzę – Dominika odłożyła słuchawkę.
***
Kiedy weszła do pokoju Kingi ta właśnie uzyskała połączenie. Dała jej znak, żeby się rozgościła.
- Cześć Krzysiu.
- Cześć słoneczko.
- Słuchaj. Mamy mały, niespodziewany i właściwie nie planowany problem...- zaczęła.
- O rany! Czekaj. Niech usiądę. Zaskoczyłaś mnie trochę – Krzyś nie dopuszczał Kingi do głosu. – Rodzice już wiedzą?
- A co oni mają do tego? Mi chodzi tylko o to, żebyś doradził co...
- Nie, no jasne. Pewnie – przerwał jej ponownie Krzyś. – Słuchaj, cokolwiek postanowisz będę przy tobie. Jeśli się zdecydujesz, pomogę opiekować się dzieckiem...
- Jakim dzieckiem?! Ogłupiałeś?! – przerwała mu zdumiona Kinga.
- No przecież jesteś w ciąży!
- Co ty za głupoty mówisz i lepiej wypluj te słowa...
- No przecież mówiłaś, że mamy problem – zaczął niepewnie Krzysztof, który powoli głupiał. – Nie planowany... – dodał jeszcze bez przekonania.
- Ja i Dominika mamy problem. Nie ty i ja.
- O rany, ale mnie nastraszyłaś! Nigdy nie zaczynaj rozmowy od : Krzysiu mamy problem. Dobrze? Inaczej odjadę kiedyś na serce. O co chodzi?
- Dominika musi kupić komputer, a my się na tym nie znamy. Doradź jej co i jak.
- Po co dzwonisz skoro Hubert jest na miejscu?
- Od Huberta nic nie chcemy.
- Jeszcze wam nie przeszło?
- Nie.
- No dobrze – westchnął Krzyś. – Prześlę wam smsami co i jak, bo na telefon to trochę za drogo wyjdzie.
- Dzięki wielkie. Czekamy. Cześć.
- Cześć. – Kinga odłożyła telefon. – Zaraz nam prześle wszystko smsami – poinformowała Dominikę. – Bierz jakąś kartkę i coś do pisania, to sobie zanotujesz.
Po chwili komórka Kingi zaczęła piszczeć jak oszalała.
- Gotowa?
- Tak
Kinga zaczęła odczytywać pierwsze wiadomości.
– To pisz. Windows 2000, wymagania: celeron 500mHz, pamięć operacyjna ram 128 MB najlepiej, karta graficzna Riva TNT 2 z 32 MB przy trójwymiarowych grach; ATI Rage Fury z 32 MB lub Matrox G400 z 32 MB. Dysk twardy ok. 8-13 GB. Odradza FuJitsu i Simensa.
– Dlaczego? – zainteresowała się Dominika.
– Nie mam pojęcia. Nie pisze.
– Aha. No pewnie ma tam jakieś swoje powody – wyszła z założenia Dominika. - Dyktuj dalej.
– Najlepiej IBM. Ważne by dysk miał prędkość obrotową 7200 rpm...
– Co to jest rpm? – przerwała jej ponownie Dominika.
– A skąd mam wiedzieć? Dla mnie to wszystko brzmi jak szyfr. Skoro chodzi o prędkość obrotową, to może to jest rozpęd pierwszego motoru?
– Jakiego motoru?
– Pewnie tego co to wszystko napędza. Nie wiem. Nie jestem informatykiem. Dobra, zostawmy na później te rozważania. Pisz dalej. Pamięć podręczna 2 MB czytnik CD ROM 40-50x
– Co to jest ten „x”?
– Nie wiem. Pisz! Bez różnicy. Płyta główna ma obsługiwać dyski standardu Ultra ATA 66 lub 100, podstawka pod procesor – najlepiej slot 1, tzw. Przejściówka na PPGA... nie wiem co to jest. Potem się zastanowimy – uprzedziła pytania przyjaciółki. – Najlepiej bez zintegrowanej karty graficznej na tzw. Chipsecie 3x. Karta dźwiękowa Sound blaster 128. Obudowa wg uznania, byle miała trzy duże nisze. Monitor przynajmniej 15’’, ale nie Dyte i Daewoo. Dodatki: modem byle 56 Kbps, drukarka – odradza Canona bo ma małe pojemniki, skaner...
– Dobra starczy. On chyba myśli, że ja jestem miliarderką.
– Pisze jeszcze o DVD. Chcesz?
– Starczy mi to co mam. – zapewniła Dominika. - Już mnie głowa od tego wszystkiego boli. Myślałam, że nauczę się tego wszystkiego na pamięć, a później w sklepie tylko wyrecytuję, ale widzę, że nic z tego. Ja nawet nie wiem co oznacza większość z tych skrótów.
– Pociesz się, że nie jesteś jedyna. Ja też czasami nie mam pojęcia co Krzysiek do mnie mówi. A jak jeszcze zacznie tłumaczyć albo zadawać pytania... – Kinga pokręciła ze śmiechem głową.
– Dobra. To dzięki za pomoc i ja już się zmywam.
– No dobra. To cześć. I zadzwoń jak już wszystko kupisz.
– Ok. Pa.
***
Połowa i tak niewielkiego pokoju Dominiki zajęta była przez komputer, a właściwie przez wszystkie te urządzenia, które składają się na całość, powszechnie zwaną komputerem.
Na podłodze, kilometry kabli, spętanych miedzy sobą tworzyło istne wężowisko. Pośród tego wszystkiego zaś, króliczka Nala. Oszalała ze szczęścia.
Tyle kabelków, tyle możliwości do psocenia. Tyle można pogryźć.
Dominika była w rozpaczy. Nie dość, że cały czas musiała pilnować sprzętu, by ukochana Nala przypadkiem się nim nie „zaopiekowała”, to jeszcze trzeba było to uruchomić.
Ha!!! Pytanie brzmiało Jak?!
Dominika wyjrzała przez okno. Gdzie ta Kinga z Krzyśkiem? Mieli być za chwilę. Ładna chwila! Wieczność, a nie chwila!
Ledwo to pomyślała, gdy do pokoju weszła Kinga...Sama!
- No nareszcie! Gdzie Krzyś?
- Nie przyjechał jeszcze. – Kinga wyjęła z torby wielką staroświecką korbkę i wręczyła ją osłupiałej Dominice. – Krzysiek powiedział mi przez telefon, żeby ci to dać. Masz tym uruchomić te 7200 motorów.
- Ale jak?!
Dominika obudziła się z krzykiem.
Leżała w łóżku.
W swoim pokoju.
Pod ścianą stał pusty jeszcze, nowiutki stolik pod komputer.
Nala spała obrażona w klatce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz