WYOBRAŹ SOBIE, ŻE JESTEŚ KOBIETĄ
Próby do szkolnej inscenizacji „Romea i Julii” szły pełną parą. Odpowiadający za całość Grześ wprost dwoił się i troił.
Pilnował dekoracji, udzielając w swoim przekonaniu, bezcennych rad, poirytowanym tym Agacie i Dominice.
Tłumaczył, będącemu na skraju wytrzymałości nerwowej Hubertowi, kiedy ma puszczać podkład muzyczny.
Pouczał Krzysztofa jak ma ustawić światło.
Jednym słowem - wczuł się.
Najgorzej jednak było z Wenancjuszem – Romeem, który pozornie nic sobie z grzesiowych rad nie robił i grał jak mu dusza podpowiadała oraz Kingą – Julia, która zdaniem Grzesia bardziej przypominała Katarzynę z „Poskromienia złośnicy” niż słodką i delikatną bohaterkę tragedii Szekspira.
- Ja go chyba zamorduje – Wenek usiadł obok Agaty i Dominiki.
- Co znowu? – Dominika wycinała balustradę do słynnego balkonu.
Trzecią już z kolei, bowiem dwie poprzednie nie do końca odpowiadały wizji reżyserskiej Grzegorza, która zmieniała się z godziny na godzinę.
- Od tygodnia się mnie czepia. Teraz doszedł do wniosku, że jestem za mało zakochany w Julii. Że powinienem więcej uczuć okazywać.
- A jesteś? – spytała Agata malując drzewa. – Za mało zakochany? – dodała dla większej jasności.
- Żeby to jeszcze bardziej okazać musiałbym chyba się na Kingę rzucić i ją zgwałcić.
- Tego nie radzę – ostrzegła ze śmiechem Dominika. – Krzysiek by cię zabił. Już teraz chodzi jak gradowa chmura.
- A gdzie jest nasz drugi Hoffman? – Agata rozejrzała się po świetlicy. Miała ochotę zrobić sobie przerwę, więc wcześniej wolała sprawdzić, czy nie ma gdzieś w pobliżu Grzegorza.
- Dopadł Kingę i pewnie teraz udziela jej rad odnośnie gry aktorskiej – Dominika wskazała przyjaciółkę.
- Biedactwo!
- Też tak sądzę. Nawet Kinga na to nie zasłużyła.
- Miałam na myśli Grzesia – sprostowała Dominika.
***
- Kinga posłuchaj – zaczął tłumaczyć Grześ. – Kiedy mówisz to słynne Romeo Romeo czemuś ty jesteś Romeo... włóż w to więcej serca. Rozpaczasz. Rozumiesz? Facet, który ci się podoba jest nieosiągalny. Spróbuj.
- Nie musisz mi streszczać sztuki. Znam ją tak samo dobrze jak ty – przypomniała.
- Czy ja mówię, że nie znasz? Spróbuj przy mnie, no...
- Romeo Romeo...
- Nie tak jakbyś umierała!– przerwał jej.
- Jeśli ktoś tu zaraz umrze to nie ja – cicho ostrzegła Kinga, dodając już głośniej – a jak?
- Bardziej kobieco. Miękko... Romeo, Romeo...
- Tak?... Romeo Romeo...
- Nie! Nie! Nie! – Grześ ponownie jej przerwał. – Kinga, postaraj się. Wyobraź sobie, że jesteś kobietą i mów jak kobieta. No...
- Grzesiu słonko - Kinga patrzyła na niego zdumiona. – A kim ja według ciebie jestem?
- Jak kim? Kingą Maniuszko. Zapomniałaś jak się nazywasz?
- Oprzytomniej idioto! – Kindze puściły wszelkie hamulce. – Stwierdziłeś baranie jeden, że mam sobie wyobrazić, że jestem kobietą. Ja nią jestem debilu i tak się składa, że mam więcej doświadczenia jeśli chodzi o kobiecość niż ty, więc mnie nie pouczaj. Ja mam więcej kobiecości w małym palcu, niż ty w całym sobie! Jasne?! A jak chcesz sobie pogadać to idź i poznęcaj się nad Wenkiem, a ode mnie się odczep. Jestem idealną Julią. Zrozumiałeś?! Julią o jakiej marzy każdy facet i ty mnie kobiecości uczył nie będziesz! – Kinga wstała z krzesła i ruszyła ku drzwiom.
Po chwili, całą świetlicą wstrząsnął huk zatrzaskiwanych drzwi.
***
- Oho! – Dominika , która do tej pory uważnie oglądała całą scenę zaczęła raptownie z niezwykła uwagą wycinać dalej balustradę.
- No to będzie piekło – mruknęła Agata i zaczęła malować kolejne drzewo, rezygnując z zaplanowanej przerwy. – Ciekawe komu się oberwie?
- Raczej ciekawe jak on teraz tą kotkę udobrucha – powiedział Wenancjusz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz