8 maja 2009

A WIĘC WOJNA - cz. 40

A WIĘC WOJNA!

Było jeszcze pięć minut do dzwonka, kiedy Kinga przyszła do szkoły. Przebrała się w szatni i poszła na drugie piętro.

Pod gabinetem od historii stały już Dominika i Agata.

- Cześć.

- Cześć.

- Gdzie ta gnida? – spytała Kinga, mając na myśli Grzesia.

- Grzesiek? – upewniła się Dominika.

Kinga pokiwała głowa.

- Jeszcze nie przyszedł. Pewnie zjawi się na ostatni moment. Jak zwykle.

- Postanowiłaś go przeprosić? – była ciekawa Agata.

- Nie. Dać mu pierwszą lekcję dobrego wychowania.

- A konkretniej? – chciała wiedzieć Dominika.

- Czego Grzesiek boi się najbardziej prócz niemieckiego? Czego najchętniej unika?

- Chyba odpowiadania z historii – powiedziała po krótkim zastanowieniu się Agata. – On chyba nie bardzo orientuje się w mapie...

- Bingo! – Kinga uśmiechnęła się tak, że obu przyjaciółką przeszły po plecach ciarki. – Tak zakręcę, żeby go dzisiaj Tytus spytał i to przy mapie.

- Daj spokój Kinga. Teraz mamy powtórzenia. Jak dostanie pytanie z siedemnastego wieku to się pogrąży. W dodatku przy mapie... chłopak nie będzie miał żadnych szans – próbowała wstawić się za Grzesiem Agata.

- A on miał, jak mnie wczoraj Pierwiastkowi prawie, że na widelcu podał? On w przeciwieństwie do mnie wie, że może się spodziewać ataku. Jeśli nie będzie czujny to jego sprawa.

Zadzwonił dzwonek na lekcje.



***

- Panie profesorze można zająć minutkę zanim wejdziemy do sali? – spytała Kinga, dokładnie naśladując mimikę twarzy jaką miała Scarlett O’Hara, kiedy rozmawiała z panem Kennedym.

- A co się stało?

- Bo widzi profesor, jest taka sprawa... – Kinga na moment zamilkła.

- Słucham jaka.

- No bo ja się przyjaźnię z Grześkiem. Wie profesor. No i właśnie chodzi o to, że Grzesiek ma już dwie jedynki... a koniec roku blisko... – Kinga udawała, że nie wie jak to powiedzieć.

- I? – spytał cierpliwie nauczyciel.

- I uczył się cały tydzień. Z mapą nawet. Tylko, że on taki jest, że się nie zgłosi, bo się będzie wstydził... jakby profesor mógł... tak wziąć go do odpowiedzi... najlepiej z wojen Polski w siedemnastym wieku. On to najlepiej wie...

- Mówisz, że umie i się uczył? – profesor przez moment się zastanawiał.

- Prawie tydzień – żarliwie zapewniła Kinga. – Głównie właśnie z wojen w siedemnastym wieku.

- No dobra. To go spytamy. Niech chłopak ma szansę.

- Dziękuję panie profesorze – powiedziała Kinga i leciutko dygnęła.

Oboje weszli do klasy.



***



- No i co Maniuszko – zagadnął Tytus, kiedy większość klasy wyszła już na przerwę. – Mówiłaś że umie, a on podstawowych dat nie znał

- To nerwy psorze – zapewniała z uśmiechem triumfu na twarzy. – On tak zawsze. Mówiłam psorowi, że on się strasznie denerwuje.

- No, ale... to jakoś trzeba opanować. Przecież ja mu musiałem już trzecią jedynkę wstawić. – zmartwił się pan Kapkowski. – jak tak dalej pójdzie to chłopak będzie miał poprawkę z historii w sierpniu.

- Ja z nim dziś pogadam. I powiem co i jak. Żeby on się tak nie denerwował, bo psor go tylko pyta po to, żeby mu dać szansę poprawienia tych jedynek.

- No to pogadaj z nim, pogadaj.

- Panie profesorze – Kinga ponownie wykorzystała spojrzenie Scarlett.

- No, co jeszcze Maniuszko? – Tytus szykował się już do wyjścia.

- Niech mu pan da na następnej lekcji jeszcze jedną szansę, dobrze?

- Oj Kinga, Kinga. Taka koleżanka to skarb! – nauczyciel pokręcił głową. – Dobrze, powiedz mu, że jutro jeszcze raz go spytam. Niech się przygotuje.

- Dziękuje.

Oboje wyszli z klasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz