8 maja 2009

GRZEŚ WYPOWIADA WOJNĘ - cz. 39

GRZEŚ WYPOWIADA WOJNĘ


Kinga stała przy tablicy już dobrą minutę, zastanawiając się jednocześnie na jak długo jeszcze wystarczy Pierwiastkowi cierpliwości, i dlaczego Grześ nic nie podpowiada! Zrobiła szybki przegląd swoich ostatnich posunięć. Konto miała czyste. Żadnych uchybień. Swoją robotę odwalała rzetelnie, więc co u licha? Dlaczego nie podpowiada?

Faktem jest co prawda, że nigdy z Grzesiem nie była w takiej przyjaźni jak Natalia czy Dominika, ale prawo jest prawem.

Prawo zaś, wyraźnie mówiło, że ten, kto jest najlepszy ratuje z opresji pozostałych. Podpowiada, puszcza ściągaczki... słowem ułatwia życie na danym przedmiocie. Wyjątkiem była oczywiście sytuacja, gdy prowadziło się z kimś wojnę. Wtedy owszem, należało siedzieć cicho jak mysz pod miotłą, udając w dodatku głuchoniemego.

Ona jednak nie prowadziła wojny!!!

Wszystko to przeleciało przez głowę Kingi w tempie piorunującym. Jeszcze raz spojrzała w kierunku trzeciej ławki. Nic!

Sukinsyn jeden siedział uśmiechnięty od ucha do ucha, ani myśląc podpowiedzieć choć słówko.

Przebiegła wzrokiem po klasie łudząc się, że pomoc nadejdzie może z innej strony. Niestety, nikt poza Grzegorzem nie bardzo wiedział o co chodziło Pierwiastkowi, gdy zadawał pytanie.

Chwilę później, cierpliwość nauczyciela się wyczerpała. Po paru następnych sekundach, Kinga siedziała już na swoim miejscu, mając kolejną jedynkę w dzienniku.

Gotowało się w niej wszystko. W jednej chwili zrozumiała skąd się biorą na świecie mordercy i tak brutalne zbrodnie.

Zemsta!

Jedyne co w tej chwili było ważne to ona. Zemsta!

Przez moment jeszcze zastanawiała się czy może nie zapomniała o jakiejś sprzeczce... ale nie. Nie zapomniała. Grzesiek postąpił podle, bowiem co innego oficjalne wypowiedzenie przyjaźni, a co innego niespodziewanka. I to w dodatku na chemii!

Gdyby to był jakiś inny przedmiot miałaby jakieś szanse, ale chemia? Była jak na widelcu i on doskonale o tym wiedział.

Nikt poza nim jej nie rozumiał. Przynajmniej w wydaniu Pierwiastka. Nawet jeśli ktoś miał najszczersze chęci to i tak nigdy nie był w stanie odpowiedzieć na jego zakręcone pytania. Nie pomagało dysponowanie takimi pomocami naukowymi jak książka czy zeszyt.

Po prostu Pierwiastek tak zawsze zakręcił pytanie, że człowiek tracił wątek już gdzieś w połowie. Potem usiłował go odnaleźć, a potem... potem siedział z kolejną jedynką, Pierwiastek zaś, perorował na temat młodzieży, przyszłości narodu i rozpadu Polski, gdzie głównym czynnikiem, nie wiedzieć czemu, który na to wpłynął był brak znajomości chemii przez uczniów klasy II b.

Nawet chodzenie na kółko nie pomagało, bowiem na tych zajęciach każdy robił co chciał, z reguły, pomijając nudne zadania molowe i procentowe, a skupiając się jedynie na efektownych doświadczeniach, do których Pierwiastek sam nieświadomie zachęcał.

Na lekcjach były zadania, w związku z czym, nawet kółkowicz nadal nietknięty był wiedzą i w takim właśnie stanie szedł do tablicy.

Wyjątkiem potwierdzającym tę regułę był oczywiście Grzegorz, który jak podejrzewała Kinga, miał pewnie pod poduszką zbiór zadań z chemii, znienawidzonego przez wszystkich normalnych uczniów, Krzysztofa Pazdro. I właśnie je rozwiązywał w ramach rozrywki.

***



- Nie mówiłaś, że się żrecie – powiedziała Dominika, gdy już siedziały przy jednym ze stolików szkolnej kawiarenki - bufetu.

Była długa przerwa, w związku z czym postanowiły wykorzystać ją od początku do końca i coś zjeść. Czekały właśnie na frytki.

- A w ogóle co ci na umysł padło?!!! Za dwa miesiące kończysz z chemią. Nie mogłaś jakoś się powstrzymać? – zapytała Agata.

- Tak ci zależy żeby być jeszcze raz w drugiej klasie? – dopytywała się Dominika. – Naprawdę nie masz innych planów?!

- Idź go przeproś. Cokolwiek mu zrobiłaś – zadecydowała Agata. – Jak się z nim nie pogodzisz, to będziesz miała przechlapane.

- A gówno!!! – Kingę szlak trafiał jak je słuchała. – Nie będę przepraszać, bo to nie ja zaczęłam. Ja to tylko skończę – dodała z zaciętością w głosie. – I Bóg jeden mi świadkiem, że Grzegorz jeszcze będzie skamlał o przebaczenie. Bo jeśli ja nie zdam z chemii, on na bank będzie kiblował z niemca.

Do stolika podeszła Natalia, która profilaktycznie na chemii nie była. Wcześniej jakimś cudem udało się jej zdobyć dwie trójki i nie chciała ich teraz osłabiać jakąś przybłąkaną jedynką, o która na lekcji u Pierwiastka nie było tak trudno.

O wydarzeniach na chemii dowiedziała się idąc tutaj, wolała jednak nie wygłaszać żadnych opinii, dopóki nie usłyszy relacji przyjaciółek. Pokątnie zasłyszane plotki najczęściej przynosiły ze sobą jedynie zamieszanie.

- Kinga Krzysiek przed szkołą warczy – zakomunikowała dosiadając się.

Dominika i Agata popatrzyła na nią ze zdumieniem.

- Dzięki za wszystko – Kinga wstała. – Idę się odstresować. – Niech któraś z was odezwie się za mnie przy sprawdzaniu obecności na gerze, dobrze?

- Dobra, nie ma sprawy – zapewniła ją Agata. – Na matmie będziesz?

- Nie wiem. Zobaczę czy zdążymy.

- Nata? – spytała słabo Dominika, gdy tylko Kinga zniknęła za drzwiami. – Co Krzysiek robi przed szkołą?

- Warczy – Natalia spojrzała na przyjaciółki. - No co się tak na mnie obie gapicie? Motorem warczy. Gazuje czy jak to się tam nazywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz