SZUKAM PRACY czyli... ważne pochodzenie (edytuj)
sobota, 25 kwietnia 2009 16:31
Poszukiwanie pracy w Krakowie. Jeden z moich ulubionych tematów.
Dawno, dawno temu usłyszałam, że Kraków to hermetyczne środowisko. Że przyjezdnemu ciężko się tu odnaleźć, bowiem postrzegany jest jako obcy [ podobnie jak w Poznaniu, czego doświadczają moi znajomi- choć mieszkają tam już 7 lat]. Wydawało mi się, że to lekka przesada.
Dobre sobie. Przesada! Jasne!
Przesady w tym ani na milimetr. A dowodem niech będzie jedna z ostatnich sytuacji w jakiej osobiście uczestniczyłam.
Ponieważ szanse na aktualne informacje o wolnym miejscu w krakowskiej szkole możesz uzyskać jedynie poprzez znajomych, prawdopodobieństwo, że Ci się uda jest jak wygrana w totka. Na moje szczęście poznałam świetnego faceta - był moim instruktorem jazdy [ też przyjezdny, więc rozumieliśmy się doskonale]. Wieczorem dostałam sms-a, że w szkole takiej to a takiej od wrzesnia będzie wolne miejsce dla osoby z moim wykształceniem i specjalizacją. Wiadomość przekazywana była drogą pantoflową - mój znajomy ma znajomego, którego znajomy pracuje w tej właśnie szkole. W czasie jednego ze spotkań towarzyskich pojawiłam się w temacie rozmowy i tak to wypłynęło. Oficjalnie informacja o wakacie pojawi się dopiero pod koniec sierpnia - kiedy to dyrekcja będzie już miała "swojego" kandydata, ale nikt nie zarzuci nikomu nepotyzmu. Podniecona jak przed gwiazdką nie mogłam spać przez pół nocy.
NARESZCIE! Nareszcie mam informacje o wolnym miejscu . Informację aktualną!!!
Należę do grona wtajemniczonych. Dostałam się do Magicznego Kręgu Mieszkańców Krakowa!
Taaa, jasne. Pięć razy się dostałam.
Nie, nie - wiadomość była prawdziwa. Rzeczywiście "gorący towar", że pozwolę sobie na takie określenie. Niestety dla mnie bezużyteczny. Dlaczego? Proszę bardzo - dalsza część historii.
Następnego dnia, cała w skowronkach wbiłam się w garnitur, zapakowałam wszystkie dokumenty do teczki i ruszyłam podbijać krakowską szkołę. Na miejscu odbyłam taką oto rozmowę.
Ja: Dzień dobry
Pani Sekretarka: Dzień dobry. Pani w jakiej sprawie?
Ja: Chciałabym złożyć dokumenty
P.S.: Czym Pani jest?
Ja: [ po opanowaniu chęci udzielenia odpowiedzi w stylu " człowiekiem", Kobietą", istotą myślącą" i "nie czym a kim"] Mam ukończone dwa kierunki. Polonistykę... [ tu Pani mi przerwała]
P.S.: I chciałaby Pani pracować u nas od wrzesnia? Na tym wolnym stanowisku tak?
Ja: Byłoby miło
P.S. : A skąd Pani jest?
Ja: Z Pomorza. Przeprowadziłam się tu wraz z mężem.
P.S.: Z Pomorza?... No przykro mi, przykro. Wie Pani, my mamy młodą kadrę. Wszystkie miejsca zajęte na wiele lat. Na bardzo wiele. No, ale niech Pani szuka. Po innych szkołach najlepiej. Na pewno coś pani znajdzie.
I TO BY BYŁO NA TYLE W KWESTII PRZEBICIA SIĘ DO MAGICZNEGO KREGU KRAKOWSKICH MIESZKANCÓW
sobota, 25 kwietnia 2009 16:31
Poszukiwanie pracy w Krakowie. Jeden z moich ulubionych tematów.
Dawno, dawno temu usłyszałam, że Kraków to hermetyczne środowisko. Że przyjezdnemu ciężko się tu odnaleźć, bowiem postrzegany jest jako obcy [ podobnie jak w Poznaniu, czego doświadczają moi znajomi- choć mieszkają tam już 7 lat]. Wydawało mi się, że to lekka przesada.
Dobre sobie. Przesada! Jasne!
Przesady w tym ani na milimetr. A dowodem niech będzie jedna z ostatnich sytuacji w jakiej osobiście uczestniczyłam.
Ponieważ szanse na aktualne informacje o wolnym miejscu w krakowskiej szkole możesz uzyskać jedynie poprzez znajomych, prawdopodobieństwo, że Ci się uda jest jak wygrana w totka. Na moje szczęście poznałam świetnego faceta - był moim instruktorem jazdy [ też przyjezdny, więc rozumieliśmy się doskonale]. Wieczorem dostałam sms-a, że w szkole takiej to a takiej od wrzesnia będzie wolne miejsce dla osoby z moim wykształceniem i specjalizacją. Wiadomość przekazywana była drogą pantoflową - mój znajomy ma znajomego, którego znajomy pracuje w tej właśnie szkole. W czasie jednego ze spotkań towarzyskich pojawiłam się w temacie rozmowy i tak to wypłynęło. Oficjalnie informacja o wakacie pojawi się dopiero pod koniec sierpnia - kiedy to dyrekcja będzie już miała "swojego" kandydata, ale nikt nie zarzuci nikomu nepotyzmu. Podniecona jak przed gwiazdką nie mogłam spać przez pół nocy.
NARESZCIE! Nareszcie mam informacje o wolnym miejscu . Informację aktualną!!!
Należę do grona wtajemniczonych. Dostałam się do Magicznego Kręgu Mieszkańców Krakowa!
Taaa, jasne. Pięć razy się dostałam.
Nie, nie - wiadomość była prawdziwa. Rzeczywiście "gorący towar", że pozwolę sobie na takie określenie. Niestety dla mnie bezużyteczny. Dlaczego? Proszę bardzo - dalsza część historii.
Następnego dnia, cała w skowronkach wbiłam się w garnitur, zapakowałam wszystkie dokumenty do teczki i ruszyłam podbijać krakowską szkołę. Na miejscu odbyłam taką oto rozmowę.
Ja: Dzień dobry
Pani Sekretarka: Dzień dobry. Pani w jakiej sprawie?
Ja: Chciałabym złożyć dokumenty
P.S.: Czym Pani jest?
Ja: [ po opanowaniu chęci udzielenia odpowiedzi w stylu " człowiekiem", Kobietą", istotą myślącą" i "nie czym a kim"] Mam ukończone dwa kierunki. Polonistykę... [ tu Pani mi przerwała]
P.S.: I chciałaby Pani pracować u nas od wrzesnia? Na tym wolnym stanowisku tak?
Ja: Byłoby miło
P.S. : A skąd Pani jest?
Ja: Z Pomorza. Przeprowadziłam się tu wraz z mężem.
P.S.: Z Pomorza?... No przykro mi, przykro. Wie Pani, my mamy młodą kadrę. Wszystkie miejsca zajęte na wiele lat. Na bardzo wiele. No, ale niech Pani szuka. Po innych szkołach najlepiej. Na pewno coś pani znajdzie.
I TO BY BYŁO NA TYLE W KWESTII PRZEBICIA SIĘ DO MAGICZNEGO KREGU KRAKOWSKICH MIESZKANCÓW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz