SKÓRZANA DZIKOŚĆ
- I jak? – spytała Kinga.
- I nijak – odpowiedziała równie inteligentnie Agata.
- Czyli co?
- To znaczy, że nie wiem.
- Co nie wiesz?! Przecież ustaliłyśmy już, że coś ze skóry.
- W „Amorku” nic takiego nie było – broniła się Agata.
- Nie mów mi, że w sex shopie nie znalazłaś nic ze skóry!
- No mówię ci, że nic normalnego nie było! Były tylko takie maski na twarze i pejcze.
- Maski z reguły są na twarz.
- W tej kwestii nigdy nic nie wiadomo. Wolałam się wyrażać precyzyjnie.
- To może tę maskę?
- Eee tam, lepiej nie. Bielizna to jeszcze przejdzie, ale maski i pejcza to nam Natala nie daruje.
- Ale na osiemnastkę zawsze kupuje się coś zwariowanego – upierała się Kinga, która zmuszona była z racji swojej niepełnoletniości wysłać na zakupy samą przyjaciółkę. – Pamiętasz jak Krzyś dostał kaktusowe peniski?
- Mówię ci, że to by było już za grubo – ostrzegała Agata.
- No to co robimy?
- Podobno trzydzieści kilometrów stąd jest świetny sex shop. Możemy jutro pojechać.
- Ja nie mam osiemnastu. Nie wpuszczą mnie – zastrzegła Kinga.
- Sama nie jadę!
- No dobra, a jak nic nie będzie, to się jej wibrator kupi i już.
***
- Nie – Kinga skrzywiła się. – Pan nie rozumie. Nam nie chodzi o taką bieliznę, tylko o bieliznę ze skóry. Wie pan, taką ...skórzaną dzikość – Kinga wstrząsnęła ramionami.
Od kilku minut stały w sklepie i usiłowały wytłumaczyć czego tak naprawdę poszukiwały.
- Ale mówicie, że to na osiemnastkę – powiedział sprzedawca. – No to co? Ta jest zła? – podsunął różowy komplet.
- Nasza koleżanka nie jest landrynką – spokojnie powiedziała Kinga. – Ona ma ognisty temperament i uwielbia dominować – Kinga zastanawiała się przez chwilę co powiedziała by sama Nata na taką jej charakterystykę. - Poza tym – dodała - taki sam komplet mogę kupić w normalnym sklepie, tylko znacznie taniej. Już panu mówiłam, że nam chodzi raczej o coś bardziej dzikiego.
- To może w lamparcią skórę? – nie dawał za wygraną sprzedawca.
- Nie dogadamy się – westchnęła Kinga. – Niech pan da jakiś fajny wibrator i będziemy miały z głowy. I pana, i nią.
- A jaki sobie panie życzą?
- Najlepiej taki z przyklejonym do niego facetem – uśmiechnęła się Agata i włączyła do rozmowy.
Do tej pory stała grzecznie przy drzwiach, skąd miała najlepszy widok na cały sklep. Kiedy już obejrzała wszystkie półki i zastanowiła nad ewentualnym zastosowaniem długich patyczków, podobnych nieco do takich, jakimi czyści się uszy, postanowiła przyjść z pomocą Kindze.
- Nic szczególnego – kontynuowała. - Metr osiemdziesiąt, niebieskie oczy, blond włosy...
- Niech pan sam wybierze – przerwała Kinga.
- To może ten? – pokazał jeden z egzemplarzy. – materiał do złudzenia przypomina ludzką skórę, możliwość zróżnicowania siły wibracji... klientki raczej go sobie chwalą.
- A nie ma pan czarnego? Nata zawsze marzyła o Murzynie – przerwała mu Agata.
- Może być – Kinga miała już dość. – Bierzemy, nawet jeśli nie ma pan Murzyna na składzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz