RANNY NIE NARZEKAĆ
Punktualnie o godzinie ósmej rano, szkolne boisko zaroiło się, od nieco zaspanych jeszcze, uczniów klasy Ib. Rozpoczynała się lekcja PO, a wraz z nią, sprawdzian z ratownictwa.
Podzieleni, przez profesora Jurkowskiego, na pięcioosobowe grupy, wszyscy przystąpili do pracy.
- Nie rozumiem, dlaczego to Grzesiek ma być rannym – Natalia nie kryla rozżalenia.
- Co się mnie pytasz?! Jurkowskiego się pytaj! – denerwowała się Kinga. – Ja tych zestawów do losowania nie przygotowałam. Zresztą, kto normalny wpadłby na taki chory pomysł. Ratownictwo w terenie! Też wymyślił!
- Grzesiu ile ty ważysz? – dopytywała się Dominika.
- A bo ja wiem? Tak chyba z siedemdziesiąt kilo będzie.
- O matko!
- Pokaż, coś ty tam wylosował za rany – Agata wyrwała mu z ręki karteczkę.
- Natka, on waży siedemdziesiąt kilo!!! – poinformowała przyjaciółkę Dominika.
- Żartujesz?!
- Co on tam wylosował? – spytała Agatę Kinga, która nie mogła przeczytać zza jej pleców, drobnego pisma Jurkowskiego.
- Nie jest źle. Nie jest źle. Mówię wam – Agata usiłowała podtrzymać towarzystwo na duchu. – Same zobaczcie. Opatrunek palca, podudzia, unieruchomienie dłoni i ułożenie na noszach jak przy ranie w brzuch – zakończyła odczytywanie. – Mogłyśmy trafić gorzej. Na przykład ranne krocze.
- Fakt. Odnalezienie siusiaka Grześka mogłoby nam zająć za dużo czasu – zachichotała Kinga.
- Tylko bez takich! Dobrze?! – Grześ czuł, że robi się czerwony. – Do twojej wiadomości: Matka Natura wyposażyła mnie niezwykle szczodrze.
- Taaaaak? A Lidzia mówiła co innego – Kinga dalej chichotała.
- Uspokójcie się! – Dominika próbowała opanować sytuację.
- To gdzie on niby te rany dostał? Że się tak spytam – Natalia patrzyła na kartkę.
- No co ty, czytać nie umiesz? Przecież wyraźnie stoi – Agata wskazała tekst.
- Ale ja się nie pytam w jaką część ciała, tylko gdzie on się musiał szwendać, żeby tak oberwać.
- A co cię obchodzi gdzie on łaził? Ty masz go uratować i już – zdenerwowała się Dominika.
- A obchodzi i to bardzo, bo jak on na przykład jest gdzieś, gdzie mi też grozi niebezpieczeństwo, to ja po niego nie idę.
- O dziękuję ci bardzo – wtrącił się Grześ. – Chciałabym ci w takim razie zakomunikować, że nie jesteś już moim Best frendem.
- Ranny cicho! – wszystkie wykrzyknęły to równocześnie.
- Nata ja ci to wytłumaczę tak – rozpoczęła Dominika. – Jest pokój, a my jesteśmy na zajęciach PO, rozumiesz? Nic nas nie obchodzi, gdzie Grzesiek nabawił się tych niby ran.
- Ale Jurkowski kazał się wczuć...
- Kto umie bandażować w jodełkę? – spytała Kinga, która zabrawszy kartkę Natalii, zajęła się jej dogłębnym studiowaniem.
- Po co ci bandażowanie w jodełkę? – Dominika porzuciła roztrząsanie, gdzie Grześ nabawił się niby ran.
- Bo tu jest napisane, że podudzie należy zabandażować w jodełkę.
- O jasny gwint! Tego nawet nie ćwiczyłam, bo myślałam, że tej głupoty to już nie da.
Kinga popatrzyła po zebranych. Nikt jakoś nie wykazywał chęci do bandażowania w jodełkę.
- No dobra, ja spróbuję. Wczoraj ćwiczyłam trochę na Krzysiu. Ale nie obiecuję, że mi wyjdzie – szybko zastrzegła.
- Dobra. Grunt, że ćwiczyłaś. Jako z resztą jedyna z nas. To do roboty. – Dominika objęła dowództwo. – Kinga podudzie, Agata opatruje palec, ja unieruchomię dłoń a Natala zajmie się tym brzuchem. Grzesiek kładź się na boisku i udawaj rannego. Możesz jęczeć, żebyśmy się wczuły, ale nie za bardzo, żeby Jurkowski nie myślał, że się nad tobą znęcamy.
- Przecież miałyśmy się nie wczuwać... – zaczęła Natalia, ale jedno spojrzenie na minę Dominiki uświadomiło jej, że nie powinna kończyć.
- Nie będę się kładł na tym brudnym betonie – zaprotestował Grzesiek. – Mowy nie ma.
- A co zamierzasz lewitować? – Agata wyjęła z plecaka bandaże.
- Ranny nie narzekać! – powiedziały chórem Kinga i Natalia.
- Grzesiu, nie marudź, tylko się kładź – Dominika traciła cierpliwość. – Przez ciebie mamy opóźnienie. Zobacz, inne grupy już zaczęły!
- Nigdy nie widziałam tak upierdliwego rannego – mruknęła Agata.
- A widziałaś już jakiegoś? – zainteresowała się Natalia
Mrucząc pod nosem co o tym wszystkim sądzi, Grzegorz posłusznie położył się na wskazanym miejscu. Każda z dziewcząt przystąpiła do wykonywania przydzielonej jej czynności.
Kinga rozerwała opakowanie i przystąpiła do bandażowania. Szybko się jednak okazało, że co innego ćwiczyć na gołej nodze Krzysia, co innego zaś opatrzyć nogę, okrytą jeansową nogawką. Nawet, jeśli nogawka była częścią nowiutkich i markowych spodni. Po kilku bezowocnych próbach zadecydowała:
- Grzesiek, ściągaj spodnie. Na materiale nie umiem. Krzysiek był bez spodni.
- Ja nawet nie chcę wiedzieć, co miało zastąpić to bandażowanie – Agata uśmiechnęła się szelmowsko. – I co robiliście po nim...
- Nie wszyscy zachowują się jak króliki – powiedziała do przyjaciółki Kinga, po czym zwracając się tym razem do Grzesia, ponowiła polecenie. – No już! Ściągaj spodnie!
- Na to nie licz. Ja nie jestem Krzysiek. Agata cholera, nie tak mocno, nie widzisz, że już mi sinieje palec!
- Narzekasz jak stara baba – Agata zawiązała elegancką kokardę. – Wyobraź sobie, że to gangrena i już.
- Jeżeli nie zdejmiesz spodni, to ci tego podudzia nie zabandażuję, a wtedy wykrwawisz się na śmierć, zanim doniesiemy cię do jakiegoś punktu przyjęć – ostrzegła Kinga.
- Czy wy już zupełnie zdurniałyście – Grzesiek nie wytrzymał.
- Agata jak już skończyłaś, to weź mi pomóż i go przytrzymaj – poprosiła Natalia. – O... tak.
- Grzesiek nie machaj tak tą łapą – Dominika kończyła unieruchamiać dłoń – a ty Kinga podwiń tą nogawkę i już.
- Agata ja już nie czuje tego palca – Grześ próbował delikatnie zaprotestować.
- To na pewno martwica! W szpitalu ci go amputują i już. Nic się nie martw. Zresztą poboli, poboli i przestanie. Nata kończysz?
- Tak, jeszcze tylko tu zawiązać – Natalia przedarła bandaż – i już.
- No skończyłam – Kinga podniosła się z klęczek. – Jak wam się podoba moja jodełka?
- Bomba!
- Super!
- Zupełnie jak w podręczniku!
- Agata palec mi sinieje – próbował zwrócić na siebie uwagę Grześ.
- Już ci mówiłam. Posinieje, posinieje i przestanie – uspokajała go Agata.
- No to co? Wrzucamy go na nosze, przenosimy te 800 metrów i koniec pieśni – bardziej stwierdziła niż spytała Kinga.
- A czy ty wiesz, ze on waży siedemdziesiąt kilo! – prawie ze łzami oznajmiła Natalia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz