POGRYZŁAM SIĘ Z ROBERTEM
Telefon przerwał Kindze błogie lenistwo przed telewizorem. Niechętnie podniosła się z fotela i poszła odebrać.
- Mieszkanie państwa Maniuszko, słucham?
- Kinga?! To ty?! – spytała pociągając nosem Natalia.
- Tak. Co się stało?
Zamiast odpowiedzi usłyszała tylko pochlipywanie Natalii.
- Natka! Co się stało?! – Kinga zaczęła się denerwować.- Gdzie jesteś?! Natka?! Nic ci nie jest?! Co się stało?!!!
- Na pogotowiu – Natalia rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Na pogotowiu?!!! Co się stało?! Czekaj zaraz tam będę. – Kinga odłożyła słuchawkę.
Szybko założyła buty, ściągnęła z wieszaka kurtkę i wybiegła z domu. Po drodze wystukała numer postoju taksówek.
Na pogotowiu znalazła się po niecałych pięciu minutach. Pobiegła na pierwsze piętro.
Natalia siedziała na podłodze, choć wkoło wszystkie miejsca były wolne. Przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy. Rozmazany tusz, opuchnięte oczy, zaczerwieniony i błyszczący nos...
Kiedy zobaczyła Kingę, zerwała się ze swojego miejsca i pobiegła w jej kierunku. Rzuciła się przyjaciółce na szyję.
- Wszystko w porządku?!!! Nic ci nie jest?!!! Nie mogłam szybciej – tłumaczyła Kinga i głaskała ją po głowie. – Co się stało?
- Robert... ja... ja się pogryzłam z Robertem... i on teraz... ja... ja naprawdę nie wiedziałam... nie sądziłam... – Natalia usiłowała złapać powietrze.
- Natka uspokój się. Nikt cię nie będzie winił. Słyszysz?! To nie była twoja wina. Nie pierwszy raz się pokłóciliście. Nikt nie mógł przypuszczać, że Robert zrobi takie głupstwo. Słyszysz?! – potrząsnęła przyjaciółką. – Nawet ja nie sądziłam, że jest do tego zdolny. Zawsze myślałam, że próba samobójcza to raczej nie w jego stylu...
- Kinga, o czym ty mówisz?! – spytała osłupiała Natalia, która jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestała płakać.
- No jak to o czym?! Przecież sama mówiłaś, że się z nim pogryzłaś. A teraz on jest tu, na pogotowiu... chciał cię nastraszyć tak?
- Kinga, ja naprawdę się z nim pogryzłam. Zębami. Rozumiesz? Oni mu tam szwy na ramię zakładają...
Z gabinetu wyszedł Robert.
- Lekarz stwierdził, że mam szczęście, że nie chorujesz na wściekliznę.
- Wy jesteście nienormalni – powiedziała Kinga i wyszła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz