PODSTAWOWE ZWROTY I POJĘTNA UCZENNICA
- Czas na naukę podstawowych zwrotów – powiedziała po niemiecku Kinga i popatrzyła na swoją nową koleżankę.
- Ja już znam niektóre – z uśmiechem powiedziała Anna. – Posłuchaj: dzeń dobly, plosie, doo... dopatsenia.
- Do widzenia – poprawiła odruchowo Kinga.
- Dofidzenia – powtórzyła za swoją nauczycielka Anna i dodała już po niemiecku – widzisz? Umiem.
- Nic nie umiesz – skwitowała Kinga. – Takie teksty to ci się przydadzą na imieninach babci, ale nie w normalnym życiu. W dodatku w Polsce. Posłuchaj tego: spadaj palancie, gdzie się pchasz baranie, łapy przy sobie... powiedziała po polsku, po czym dodała po niemiecku - to są podstawowe zwroty. A nie to twoje pla, pla.
- Aha – dziewczyna pokiwała głową.
- – No to jeszcze raz. Powtórz. Ok?
- Ok.
Kinga podała znaczenie każdego ze zwrotów oraz przykładowe sytuacje, gdy można je wykorzystać. W ten sposób rozpoczęła się pierwsza lekcja praktycznego i przydatnego przy różnych okazjach współczesnego języka młodych Polaków.
Początkowo Anna z ogromnym trudem wymawiała kolejne z podanych zwrotów, szybko jednak się to zmieniło. Ostatecznie, sama zaczęła wymyślać przykładowe sytuacje, żądając od Kingi podania jak można w nich odpowiedzieć. Taka lekcja była znacznie ciekawsza od tych, jakie zorganizowano im w polskiej szkole w ramach wymiany.
Na sam koniec zapytała:
- A jak chcę poderwać chłopaka?
- Powiedz mu... – Kinga uśmiechnęła się lekko. – Powiedz mu: chce cię mieć, bo masz ładne oczy.
- Jak?
- Chce cię mieć, bo masz ładne oczy – powtórzyła już nieco wolniej.
- Jeszcze raz – poprosiła Anna.
- Uważaj! C h c ę – c i ę – m i e ć – b o – m a s z – ł a d n e – o c z y.
- Teraz ja. Kcem cie meć, bo mas lładne ocy.
- Może być – łaskawie przytaknęła Kinga. – Ale lepiej jeszcze trochę poćwicz.
- Ok. Będę ćwiczyć – Anna zaczęła cicho powtarzać poznane wyrazy.
Kiedy tylko lekcja przydatnego języka polskiego dobiegła końca, rozległo się pukanie i Kinga poszła otworzyć.
W drzwiach stał Krzyś.
- Cześć słoneczko – pocałował ją w policzek.
- Cześć.
- Jak Niemka?
- Uczy się. Wchodź – Kinga wykonała zapraszający gest. – Idź tam do niej, zabaw rozmową, uwiedź urokiem osobistym, zaskocz inteligencją, a ja w tym czasie zrobię nam wszystkim coś do picia.
Krzysztof zdjął kurtkę i buty, i posłusznie podreptał do wskazanego pokoju. Pierwsze co spostrzegł, zaraz po wejściu to dziewczynę.
Siedziała na fotelu. Miała najdłuższe nogi jakie w życiu widział i patrzyła na niego wielkimi, chabrowymi oczami. Była naprawdę piękna. Uśmiechnął się i przywitał.
- Hej.
- Haj – odpowiedziało zjawisko.
I na tym rozmowa się zakończyła.
Krzyś rozpaczliwie usiłował sobie przypomnieć jakieś niemieckie zwroty... chociaż pojedyncze słówka...nic. Miał wrażenie, że zamiast mózgu posiada rozciapaną galaretkę. A tyle się tego nawkuwał! Nawet przypominał sobie co trudniejsze zwroty i wyrażenia, zanim tu przyszedł. Chciał przecież zrobić wrażenie. Nie tyle na Niemce, chociaż teraz, kiedy wiedział już jak ona wygląda nie miałby nic przeciwko temu, co na Kindze. Chciał jej pokazać, że on też potrafi. Że też umie. Że mimo, iż nie wytypowano go na wymianę, jest jej godny. Kingi oczywiście, nie wymiany.
Krępująca cisza trwała nadal.
Tymczasem dziewczyna jeszcze przez moment mu się poprzyglądała, po czym jej twarz rozświetlił promienny uśmiech. Odgarnęła za ucho długie włosy, lekko pochyliła się ku niemu, a z ust jej dobyło się zaskakujące:
- Kcem cie meć, bo mas lładne ocy.
Krzysztof patrzył na nią osłupiały i nie wiedział co robić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz