PAŁA Z RYSUNKU
- Kinga, możesz mi powiedzieć, co oznacza ta jedynka z plastyki, o której informuje mnie to zawiadomienie, wysłane przez wychowawcę?- spytała jej mama wpadając do pokoju jak burza i wymachując świstkiem papieru.
- Mogę. Pała z plastyki oznacza, że nie otrzymam promocji do drugiej klasy, czyli krótko mówiąc kibluję w pierwszej. Zawsze wydawało mi się, że oni w tych pismach dość jasno się wyrażają.
- Wiem co to oznacza!
- No to po co się pytasz?
- Nie przeginaj – ostrzegła pani Maria, szybko jednak się poprawiła. – Nie wymiguj się tu od odpowiedzi.
- Przecież ci odpowiadam.
- Ja chciałabym wiedzieć, jak to możliwe. Z matematyki... z fizyki... jeszcze może bym zrozumiała. W końcu to przedmioty ścisłe i nie każdy ma do nich głowę. Ale z plastyki!!! Co ty na lekcje nie chodzisz? Prac nie oddajesz? Zechciej mi to łaskawie wyjaśnić, bo nie rozumiem.
- Oj mamo!
- Tylko nie „oj mamo”. Słucham!
- No chodzę i noszę, ale to za mało. Zresztą to po części wasza wina.
- Nasza?!!!
- No przecież sami gadacie, że mam się z dala trzymać od narkotyków. No to się trzymam.
- Nie zmieniaj tematu. W życiu nie uwierzę, że nauczycielka namawia was na narkotyki.
- Nie zmieniam. Chodzi o to, że Palicka, przynajmniej w jej mniemaniu, to wielka artystka, a każdy jej uczeń to co najmniej Picasso. Ona pozytywnie ocenia tylko te rysunki, które jak sama to określa, są z duszą. Jakie to są to mnie nie pytaj, bo nie wiem. Wiem tylko, że moje duszy nie mają. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wie. Dlatego pół klasy, tak jak ja, jest zagrożonych. Żeby ją zrozumieć musiałabym się najarać jakiejś trawki albo innego gówna.
- Kinga!
- No co?! Taka prawda. Jak się najaram, wy mnie zabijecie, jak się nie najaram, to jej nie zrozumiem i będę miała pałę z plastyki. Wtedy... też mnie zabijecie. To niby co mam zrobić? Ja kocham życie, a czego bym nie zrobiła i tak będzie źle.
- Przecież ty nieźle rysujesz...
- Oj mamo! Tłumacze ci, a ty nic. Ona jest zakręcona jak słoik ogórków. Dam ci przykład, to może szybciej załapiesz. Rysujemy martwą naturę. Podchodzi do mnie, patrzy i mówi, że to wszystko jest do kitu i żebym zaczęła jeszcze raz. Wraca za pięć minut, przygląda się temu samemu rysunkowi, nic nie zmieniłam żadnej kreski nie dodałam, a ona, że teraz jest super, że o to właśnie jej chodziło. No to co ja mam myśleć? Albo to. Ostatnio podchodzi do Natalii i zaczyna rysować zamiast niej. Odwaliła całość... Nata zadowolona oddaje jej później do sprawdzenia, a ona, że to najgorszy rysunek jaki widziała, że Nata zupełnie się nie przyłożyła, i że ona, czyli Palicka nie ma wyjścia i musi jej wstawić glana. No i sama powiedz czy ona jest normalna?
- Wiesz co? To zrobimy tak. Moja przyjaciółka ma syna, który w tym roku kończył ASP w Krakowie. Przez cały okres studiów miał same piątki i czwórki. Zadzwonię do niej i on ci narysuje te wszystkie prace jeszcze raz. Potem pójdziesz do pani i powiesz, że narysowałaś jeszcze raz, żeby poprawić oceny. Oddasz, poprawisz ocenę i już.
***
- No i jak? – spytała tydzień później pani Maria, gdy tylko córka otworzyła drzwi wejściowe.
- Ty jesteś pewna, że on miał te czwórki i piątki? – spytała od progu Kinga.
- Sama widziałam indeks. Coś nie tak?
- Palicka oceniła go na mierne. Gdyby nie ta czysta kartka, która mi się zaplątała, to nie wiem czy bym zdała.
- Jaka kartka?
- Zaplątała mi się w tych rysunkach czysta kartka z bloku. – wytłumaczyła Kinga. - Palicka stwierdziła, że to najlepiej przedstawiona kompozycja otwarta jaką widziała. Tyle przestrzeni, wyrazu i czegoś tam jeszcze, nie miała podobno przyjemności, widzieć do tej pory, na żadnym z rysunków uczniowskich. Była pod takim wrażeniem, że mi to dwa na koniec jednak wstawiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz