JASZCZURKA NA CZOLE
Krzysztof Rosiński siedział przy kawiarnianym stoliku i czekał na swoją dziewczynę. Widząc ją wchodzącą, zerwał się ze swojego miejsca lecz zamiast czułego powitania, wyrwał mu się z piersi jedynie okrzyk:
- Coś ty zrobiła z włosami?!!!
Kinga, w czarnych z lekko niebieskawym odcieniem włosach, popatrzyła na niego wielkimi, brązowymi oczami:
- Zaplotłam warkoczyki, a co nie widzisz? – okręciła się wokół własnej osi. – Fajne nie? Dziewczyny siedziały nad nimi chyba z pięć godzin.
- No widzę, że zaplotłaś, ale ja się pytam o kolor!
- Ekstra co? – uśmiechnęła się i usiadła przy stoliku.
- Nie. Nie ekstra. Miałaś takie piękne włosy... – z żalem w głosie powiedział Krzyś.
- Nadal mam włosy. Nie widzisz? – Kinga powoli traciła dobry humor, co coraz częściej zdarzało się jej w towarzystwie Krzysia. – Różnica jest tylko taka, że zamiast brązowych są czarne.
- No właśnie! – potwierdził. – Teraz jesteś sztuczna. Dlaczego mnie nie spytałaś?
- Dlaczego cię nie spytałam?!!! Bo to moje włosy! Jak będę chciała to się opitolę na łyso i też będzie to tylko moja decyzja. A tobie nic do tego. Rozumiesz?
- Pewnie!- Krzysztof był wściekły i nie zamierzał tego ukrywać. – Ja jestem tylko twoim chłopakiem. Niczym ważnym. Nikim ważnym. – szybko poprawił - Zgadza się?!
- Lepiej bym tego nie powiedziała – odparła spokojnie Kinga i zaczęła studiować menu. – A poza tym usiądź i nie rób przedstawienia. Ludzie się na ciebie gapią.
- Nic mnie to nie obchodzi. Niech się gapią – powiedział, po czym usiadł jednak potulnie. - Wiesz co? Najlepiej zetnij się na to zero i jeszcze sobie na czole jaszczurkę walnij do kompletu.
- Skoro tego chcesz nie ma sprawy. – Kinga odłożyła menu i zaczęła zbierać się do wyjścia. – Myślałam o tatuażu już wcześniej. Jutro jadę na zakupy, to to też załatwię. Zgodnie z twoim życzeniem, żebyś później nie mówił, że nie konsultowałam z tobą swojego wyglądu – wstała od stolika i zaczęła iść w kierunku wyjścia. Przy drzwiach odwróciła się jeszcze na moment i powiedziała tylko – masz to jak w banku!
***
Kinga siedziała w kuchni i obierała fasolkę, kiedy rozległo się pukanie.
- Jeśli to Krzysiek – szepnęła mamie – to powiedz, że mnie nie ma. Pojechałam do fryzjera i na zakupy, i wrócę dopiero wieczorem.
- Pokłóciliście się znowu?
- Tak trochę, ale to ci później opowiem. Idź otwórz.
W drzwiach rzeczywiście stał Krzyś.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Jest Kinga?
- Pojechała do fryzjera i na zakupy. Powiedziała, że wróci późno. Coś przekazać?
- Nie... – Krzysztof czuł, że robi mu się słabo. – Przyjdę później. Do widzenia
- Do widzenia – pożegnała się mama Kingi i zamknęła drzwi.
Krzysiek stał jeszcze przez moment na klatce. Zrobiła to! Naprawdę to zrobiła! Nie mógł uwierzyć.
Jego dziewczyna jest już pewnie, w tym momencie, łysa jak kolano z wielką, wytatuowaną na czole, jaszczurką.
I po co on jej to podsunął! No po co?!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz