8 maja 2009

JAK CUDOWNIE MIEĆ SZLABANI - cz. 34

JAK CUDOWNIE MIEĆ SZLABAN



Kiedy tylko pociąg relacji Gdynia Główna – Berlin Zachodni odjechał ze stacji, Agata poczuła wyrastające jej u ramion skrzydła.

Była szczęśliwa!!!

Nie przeszkadzało jej to, że zaczął padać deszcz. Drobniutki kapuśniaczek. Dobrego humoru nie zepsuł jej nawet incydent z niedzielnym kierowcą, który ochlapał ją od stóp do głów, wjeżdżając w kałużę. Nic nie było w stanie popsuć jej dziś humoru.

Była wolna!!!

Nie musiała już opiekować się tą durną Marlene. Nie musiała mówić po niemiecku we własnym, polskim domu. Nie musiała nigdzie wychodzić. Zresztą, gdyby nawet nabrała na to ochoty, choć taka możliwość wydawała się jej w tym momencie nierealna, i tak nie mogła. Za to mogła odpocząć i być sobą. Całkowicie sobą.

Wróciła do domu, zrobiła sobie śniadanie i usiadła w fotelu przed telewizorem. Z namaszczeniem wzięła do ręki pilota. Symbol władzy w większości polskich rodzin. Ma takie zaległości. Tyle odcinków jej ulubionych seriali ją ominęło... nacisnęła przycisk z jedynką. Usiadła wygodniej w fotelu. Rozkoszowała się tą chwilą.

Błogość w jakiej się powoli pogrążała przerwał telefon. Początkowo postanowiła go ignorować. Podzwoni, podzwoni i przestanie.

Nie przestawał.

Agata z westchnieniem wstała i poszła odebrać.

- Tak. Słucham?

- Cześć, tu Kinga. Dzwonię i dzwonię. Już myślałam, że cię nie ma.

- Cześć. Jestem tylko w łazience byłam – skłamała Agata.

- Słuchaj co robimy?

- Z czym?

- Jak z czym? Pierwszy dzień ferii. Przed nami dwa tygodnie totalnej laby. W dodatku odesłaliśmy naszych Niemców do domku...trzeba to jakoś uczcić! Może pojedziemy do klubu?

- Beze mnie.

- Czemu?

- Mam szlaban.

- Szlaban?!!! Za co?!!! Przecież dopiero co wróciłaś z dworca. Nie miałaś kiedy narozrabiać.

- Szlaban dostałam już wcześniej, tylko ojciec przełożył go na termin po wyjeździe Marlene.

- Szlaban z opóźnionym terminem? Pierwsze słyszę.

- Nowość z okazji mojego udziału w wymianie.

- A za co?

- Za niewinność i Marlene. Poszłyśmy na dyskotekę i miałyśmy wrócić o dwunastej, ale ta moja gwiazda ubzdryngoliła się i poderwała jakiegoś gościa. Zanim się obejrzałam już gdzieś się ulotnili. Szukałam jej chyba ze dwie godziny. Potem mi mówiła, że poszli podziwiać gwiazdy. Już ja znam te gwiazdy. Potem, jak już ją znalazłam i doprowadziłam do stanu, w którym mogli zobaczyć ją moi rodzice była trzecia. – wyjaśniała Agata. – Ojciec się wkurzył i taki efekt. Jej nie mógł nic zrobić, więc wyżył się na mnie.

- Na długo?

- Dwa tygodnie.

- Przecież to całe ferie!!! Poproś go o amnestię, albo skrócenie wyroku... masz masę okoliczności łagodzących. Wykorzystaj to!

- Nie chce skracać terminu.

- Co?!!! Przecież to całe ferie! – denerwowała się Kinga.

- Wiem. Najlepsze z tego, że wreszcie nie muszę nigdzie łazić. Mogę siedzieć, oglądać telewizję i nikt się mnie nie czepnie. Nawet sobie nie wyobrażasz jaka jestem szczęśliwa. Szlaban po takiej Marlene, to jak prezent. A jakby chcieli mnie gdzieś przegonić, to mogę powiedzieć: Sorki mam szlaban. I co mi zrobią? Uziemią mnie?

- Ty chyba zwariowałaś! Szlaban nigdy nie jest prezentem – stwierdziła Kinga i rozłączyła się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz