9 maja 2009

JA I PRĄD

Wyłączyli dziś prąd. I to nie na chwilkę, ale na całkiem sporą chwilę, żeby nie powiedzieć na mikro wieczność. A tu wszystko na prąd.

Komp – nie mogę posłuchać radia, sprawdzić poczty i to co lubię najbardziej ;-) … szukać pracy na portalach internetowych. Jestem odcięta od świata po prostu.

Ekspres i czajnik – zostałam nie tylko bez kawy, ale bez herbaty nawet. Niczym Beduin na pustyni. A ja potrzebuje kawy, by funkcjonować . By żyć. Najlepiej dożylnie. Tak z litr. Nie jestem wielbłądem. Muszę się nawadniać. A soki to nie to samo.

Kuchenka – to najmniejszy problem. Najwyżej Eman nie dostaje obiadu i tyle. Ja ostatnio i tak na pomidorach funkcjonuję. Na pomidorach i kawie, więc jak dla mnie kuchenka może być martwa.

Telefon – pośrednio, bo zdechła mi komórka i nie mam jej jak podładować. Pomijam już fakt, że muszę podzwonić w sprawach ślubu. To ostatecznie można przesunąć, ale co jeśli ktoś o ironio będzie chciał zadzwonić do mnie w sprawie pracy? Co jeśli stracę jedyną na to stulecie szansę daną mi przez jakieś siły wyższe by pracować w Krakowie i to w zawodzie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz