HEJ BOSSIE!
- Idziemy od razu na warsztaty do zespołu – zdecydowała Dominika. – To nam oszczędzi czasu.
- Myślisz, że coś nam dadzą? – Spytała Agata.
- Nie mają wyjścia – Dominika spojrzała na zegarek, dochodziła druga. – Rzucimy im na pożarcie wzroczne Natalię. Zaczną myśleć penisem i zgodzą się na wszystko. A właśnie, gdzie jest przynęta?
- Poprawia matkę naturę. Jakie pożarcie? Wzroczne?
- No.
- Na to bym nie wpadła – stwierdziła Agata, miłośniczka tworzenia neologizmów. - O, już idzie – wskazała ręką na idącą w ich kierunku przyjaciółkę.
- No, jestem gotowa – z uśmiechem oznajmiła Natalia. – Kinga wściekła jak stado os. Lepiej ją dziś omijać. Jak na mnie fuknęła w drzwiach, to aż mi się słabo zrobiło. Idziemy do zawodówki?
- Przejdzie jej. Tak, szkoda czasu – Dominika ruszyła w kierunku Zespołu Szkół, zwanych potocznie zawodówką.
- Kto będzie mówił? – spytała Natalia, kiedy zbliżały się do bramy warsztatów szkolnych.
- Dominika. Ty będziesz emanować seksem, Domina gadać, a ja stanę sobie z boczku i będę czerpać korzyści – Agata zatarła w teatralnym geście ręce.
- Jesteś okropna – Natalia udała oburzoną.
- Tylko szczera.
- Sorry – Dominika zaczepiła mijającego je właśnie chłopaka – możesz mi powiedzieć, gdzie możemy znaleźć kogoś, kto tym zarządza?
- Czym?- chłopak patrzył na stojącą z boku Natalię coraz bardziej rozmarzonym wzrokiem. Była najładniejszą dziewczyna jaką w życiu zobaczył.
- Tym – dziewczyna wykonała szeroki gest, obejmujący cały obszar warsztatów.
- To beznadziejne – powiedziała Agata do Dominiki.- On szczytuje – brodą wskazała jej rozmówcę – i nic do niego nie dociera. Lepiej nich mu Nata zadaje pytania. Może wtedy coś sensownego wyciągniemy z tej ofiary.
- Skoro tak mówisz... Natalia...- Dominika znacząco spojrzała na chłopaka.
- Słuchaj – zaczęła Natalia – potrzebujemy takich różnych metali czy stopów, czy jak to się tam nazywa, w przedmiotach codziennego użytku. Jakaś śrubka i takie tam... no wiesz...z kim powinniśmy gadać, żeby coś dostać?
- Z Wójcikiem. To kierownik. Powinien być teraz w tym zielonym budynku. – Chłopak wskazał stojący w głębi gmach. – Zaprowadzić cię?
- Nie, nie trzeba – Natalia obdarzyła go swoim najładniejszym uśmiechem. – Damy sobie radę. Ale dzięki.
- No to szkoda. Cześć. - Chłopak zrezygnowany ruszył w dalsza drogę.
- Przez ciebie gościu ma noc z głowy – skomentowała to Agata, mijając bramę i podążając we wskazanym kierunku.
- To nie moja wina – wzruszyła ramionami Natalka. - Ja się tylko uśmiechnęłam. To on sobie myślał Bóg wie co.
- Powiedziała modliszka po stosunku – mruknięciem pod nosem, uzupełniła Dominika., wchodząc do budynku.
W środku panował półmrok. Prawie zaraz naprzeciwko wejścia, odnalazły sekretariat, czy też raczej coś, co miało go imitować. Tak przynajmniej głosiła widniejąca na drzwiach tabliczka.
- Dzień dobry, szukamy pana Wójcika – gdy tylko weszły do środka Dominika wyjaśniła cel ich przybycia siedzącej w pokoju kobiecie.
- Dzień dobry. Dosłownie przed chwileczką wyszedł. – Sekretarka odwróciła się w stronę okna. – O tam – wskazała palcem. - To ten w zielonej kurtce. Jak się pośpieszycie, to jeszcze go złapiecie.
- Natka zatrzymaj go – wydała polecenie Dominika.
Dziewczyna wybiegła z sekretariatu. Wysokie obcasy Natalii stukały rytmicznie, gdy biegła po wybrukowanym podwórku. Rozpięty płaszcz powiewał, tworząc wokół jej ramion coś na kształt czarnych skrzydeł.
- Hej bossie!!! – zamachała ręką – Bossie! Boss zaczeka! – poprawiła spadającą z ramienia torebkę.
- Nie jestem Bossem, tylko kierownikiem – sprostował pan Wójcicki, kiedy tylko Natalia zbliżyła się na tyle, by go usłyszeć.
- Ok Bossie. – Natala odetchnęła głęboko. – Mamy sprawę.
- Sprawę?
- Raczej pytanie – prośbę – uzupełniła Dominika, która właśnie doszła. – Chodzi o to, że jesteśmy z ogólniaka i potrzebujemy paru rzeczy na Wu Te. Wie pan, jakąś śrubkę, kawałek blaszki... takie tam pierdoły.
- A na co to wam?
- Mamy przynieść metale... – Dominika odszukała w plecaku kartkę ze spisem i wręczyła ją mężczyźnie. – To znaczy próbki – uzupełniła. Dało by się coś skombinować? – popatrzyła błagalnie.
- Ciężka sprawa... – kierownik spojrzał na trzy stojące przed nim dziewczyny. - No dobrze. To przyjdźcie tak za dwa dni. Coś się tam wam naszykuje. – Wójcik schował kartkę do kieszeni i ruszył w kierunku bramy.
- Hej, Bossie! – Natalia zamachała ręką. – Tylko w trzech egzemplarzach! Dla każdej osobno! Dobrze?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz