Korzystając z wolnej chwili, kiedy to Czupur postanowił wreszcie, że drzemka to naprawdę nie jest zły pomysł, klikałam sobie bezmyślnie, błądząc po necie, aż tu nagle... trafiła mnie informacja, że się tak wyrażę "Prosto z nieba".
Nie dość, że wszelkie media ciągle piszą/mówią o Smoleńsku [ zaczynam wierzyć, ze po 10 kwietnia 2010 życie na świecie się zatrzymało i chyba jedyny Robert Kubica funkcjonował dalej, bo jak się rozpizgał o murek, to prócz smoleńska pojawiły się jeszcze informacje o nim], nie dość że mamy Leszka z Marią w przedsionku jednej z krypt wawelskich, nie dość że niespełna rozumu Jarek po starcie brata [ wiem, wiem wcześniej też do stabilnych umysłowo nie należał] chce do Polski zza wschodniej granicy ściągnąć martwe ciała wszelakie - byleby się legitymowały jako polskie, to teraz jeszcze będziemy mieli film.
Fabularny, żeby było weselej.
Tak, tak moi kochani. Dobrze przeczytaliście. Powstaje film o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 [ nie będę nazywała tego tragedią, bo jeśli spojrzeć ilu oszołomów pozbyliśmy się za jednym zamachem to tragedii raczej nie ma. No chyba, że zastanowimy się ilu moglibyśmy tam do tego tupolewa jeszcze dopakować. Wtedy rzeczywiście - tragedia wielka, bo sporo nadal nie tylko żyje, ale i funkcjonuje na scenie politycznej]. Wracając jednak do filmu. Jak przeczytałam, że ma być apolityczny uśmiałam się jak norka. Nie wyobrażam sobie jakim cudem reżyser i scenarzysta uwzględniając osobę prezydenta zamierzają zrobić film apolityczny [ no dobrze jest opcja - ale nie wiem, czy dzieło "Prosto z nieba" w wersji soft/hard porno ujrzałoby światło dzienne].
To jednak nic w porównaniu z innym newsem dotyczącym tejże produkcji. W rolę miłościwie nam panującego Lecha wcieli się nasza obecnie jedna z najjaśniej świecących gwiazd na firmamencie filmowym - Piotr Adamczyk [ skądinąd ceniony przeze mnie aktor].
Zważywszy, że Pan Piotr ma 182 cm wzrostu, Lesiu zaś jak stanął na palcach do 160 dociągnął, to tak się zastanawiam czy Adamczyk będzie kucał czy na kolanach odegra wszystkie sceny? Bo jeśli reżyser zdecyduje się na wykorzystanie efektów komputerowych niech pamięta, że w polskim filmie jakoś to nie bardzo wychodzi czego przykładem jest "Wiedźmin" i nagle okazać się może, że w najbardziej podniosłej scenie prezydent nam pomyka na krzywych kaczych łapkach. A jak już reżyser koniecznie się uprze, to niech przynajmniej weźmie namiar od Dody, na gości co jej ostatni klip robili. Przynajmniej w tym względzie obciach nas ominie.
I tylko jedno pozostaje dla mnie tajemnicą. Skoro do roli prezydenta poszukiwano aktora niezwykle podobnego [ reżyserowi zależy na jak największym naturalizmie] to dlaczego Adamczyk? Mamy inną gwiazdę filmową, znacznie podobniejszą do zmarłego. Pozwalam tu sobie na użycie słowa gwiazdę, bo skoro moja ulubiona Kasia Cichopek po zagraniu w jednym serialu stała się aktorką i gwiazdą zarazem, to myślę, że odtwórca jednej z dwóch głównych ról w filmie pełnometrażowym, w dodatku uhonorowanym następującymi nagrodami:
Czemu zatem Jarosław pod uwagę wzięty nie został, nie wiem. Może to właśnie to zacięcie reżysera, by zrobić film apolityczny wzięło górę, ale... czy dla dobra filmu nie warto w tym przypadku ustąpić? W końcu rzadko kiedy jest możliwość, by odtwórca roli tak był podobny do pierwowzoru bohatera. A i na charakteryzacji można by zaoszczędzić, co biorąc pod uwagę ogólnoświatowy kryzys i sytuację polskiej kinematografii, zostałoby docenione.
No nic. Z niecierpliwością czekam na ostatni klaps.
A wtedy, czy się Emanowi podoba czy nie, ruszymy szturmować kino. Dla takiego dzieła, warto opłacić opiekunkę dla Czupura.
Nie dość, że wszelkie media ciągle piszą/mówią o Smoleńsku [ zaczynam wierzyć, ze po 10 kwietnia 2010 życie na świecie się zatrzymało i chyba jedyny Robert Kubica funkcjonował dalej, bo jak się rozpizgał o murek, to prócz smoleńska pojawiły się jeszcze informacje o nim], nie dość że mamy Leszka z Marią w przedsionku jednej z krypt wawelskich, nie dość że niespełna rozumu Jarek po starcie brata [ wiem, wiem wcześniej też do stabilnych umysłowo nie należał] chce do Polski zza wschodniej granicy ściągnąć martwe ciała wszelakie - byleby się legitymowały jako polskie, to teraz jeszcze będziemy mieli film.
Fabularny, żeby było weselej.
Tak, tak moi kochani. Dobrze przeczytaliście. Powstaje film o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 [ nie będę nazywała tego tragedią, bo jeśli spojrzeć ilu oszołomów pozbyliśmy się za jednym zamachem to tragedii raczej nie ma. No chyba, że zastanowimy się ilu moglibyśmy tam do tego tupolewa jeszcze dopakować. Wtedy rzeczywiście - tragedia wielka, bo sporo nadal nie tylko żyje, ale i funkcjonuje na scenie politycznej]. Wracając jednak do filmu. Jak przeczytałam, że ma być apolityczny uśmiałam się jak norka. Nie wyobrażam sobie jakim cudem reżyser i scenarzysta uwzględniając osobę prezydenta zamierzają zrobić film apolityczny [ no dobrze jest opcja - ale nie wiem, czy dzieło "Prosto z nieba" w wersji soft/hard porno ujrzałoby światło dzienne].
To jednak nic w porównaniu z innym newsem dotyczącym tejże produkcji. W rolę miłościwie nam panującego Lecha wcieli się nasza obecnie jedna z najjaśniej świecących gwiazd na firmamencie filmowym - Piotr Adamczyk [ skądinąd ceniony przeze mnie aktor].
Zważywszy, że Pan Piotr ma 182 cm wzrostu, Lesiu zaś jak stanął na palcach do 160 dociągnął, to tak się zastanawiam czy Adamczyk będzie kucał czy na kolanach odegra wszystkie sceny? Bo jeśli reżyser zdecyduje się na wykorzystanie efektów komputerowych niech pamięta, że w polskim filmie jakoś to nie bardzo wychodzi czego przykładem jest "Wiedźmin" i nagle okazać się może, że w najbardziej podniosłej scenie prezydent nam pomyka na krzywych kaczych łapkach. A jak już reżyser koniecznie się uprze, to niech przynajmniej weźmie namiar od Dody, na gości co jej ostatni klip robili. Przynajmniej w tym względzie obciach nas ominie.
I tylko jedno pozostaje dla mnie tajemnicą. Skoro do roli prezydenta poszukiwano aktora niezwykle podobnego [ reżyserowi zależy na jak największym naturalizmie] to dlaczego Adamczyk? Mamy inną gwiazdę filmową, znacznie podobniejszą do zmarłego. Pozwalam tu sobie na użycie słowa gwiazdę, bo skoro moja ulubiona Kasia Cichopek po zagraniu w jednym serialu stała się aktorką i gwiazdą zarazem, to myślę, że odtwórca jednej z dwóch głównych ról w filmie pełnometrażowym, w dodatku uhonorowanym następującymi nagrodami:
- 1965 - Gijon (MFF dla dzieci)-Główna Nagroda
- 1965 - Gijon (MFF dla dzieci)-wyróżnienie jury młodzieżowego
- 1966 - Teheran (MFF dla Dzieci)-Złota Statuetka
- 1966 - Teheran (MFF dla Dzieci)-nagroda krytyki filmowej
- 1966 - Teheran (MFF dla Dzieci)-wyróżnienie irańskiego Ministerstwa Kultury i Sztuki
Czemu zatem Jarosław pod uwagę wzięty nie został, nie wiem. Może to właśnie to zacięcie reżysera, by zrobić film apolityczny wzięło górę, ale... czy dla dobra filmu nie warto w tym przypadku ustąpić? W końcu rzadko kiedy jest możliwość, by odtwórca roli tak był podobny do pierwowzoru bohatera. A i na charakteryzacji można by zaoszczędzić, co biorąc pod uwagę ogólnoświatowy kryzys i sytuację polskiej kinematografii, zostałoby docenione.
No nic. Z niecierpliwością czekam na ostatni klaps.
A wtedy, czy się Emanowi podoba czy nie, ruszymy szturmować kino. Dla takiego dzieła, warto opłacić opiekunkę dla Czupura.
Chcialem tu tylko nadmienic, ze charakteryzjacja bylaby potrzebna - w koncu trzeba by dorobic ten pieprzyk :P
OdpowiedzUsuńAle tak juz bardziej na powaznie - byc moze Alik nie wyrazil zgody na udzial Prezesa w produkcji filmu, w koncu spedzaja razem tak malo czasu.