30 września 2009

KILKA ODSŁON PANI R. - cz. II

WTOREK, 18:20
Renia wpadła na zajebiście genialny plan, który mógł się zrodzić tylko w jej mózgu. Skoro Boss nie przyjechał po śmieci Renia sama je wyniesie [ 15 worków, każdy po 35 kg]. Patrzę na nią - po usłyszeniu tej rewelacji - i zastanawiam się, która z nas jest bardziej jebnięta: ja, że tu pracuję czy ona z tymi śmieciami. Nie doszłam do żadnego wniosku, bo musiałam uważać na prezentowany przez Renię plan. "... nie masz klientów, to chodź i przypilnujesz". Przez dwie sekundy nie łapię o co jej chodzi, ale zaraz potem mnie oświeca. Mam zamknąć kiosk i pilnować budy z warzywami. Luz. I tak się nudzę, mogę pilnować brukselki. Oczywiście jak tylko wyszłam [ drzwi z boku kiosku] przy okienku kolejka. No to z powrotem do kiosku. Obsługuję średnio zdecydowanych studentów zezując na warzywniak. Gdy tylko ostatni klient zabrał resztę zasuwam okienko i do drzwi. Wychodzę pilnować brukselki. Oczywiście jak tylko wyszłam na przód kiosku - przy okienku kolejka. No to a piać do kiosku. Odsuwam szybę, w okienku... zielony parasol.
Nenufar.
Fuck, fuck, fuck.
Odkąd Nenufar zaczął palić nic nie jest już takie samo.
Podczas, gdy Nenufar rozważa sam ze sobą co będzie palić ja zezuję na budę. Na horyzoncie żółty fartuch Dory. Oki, mogę skupić się na Nenufarze. W samą porę, bo właśnie skończyła monolog zewnętrzny i postanowiła podzielić się ze mną swoimi wątpliwościami. " Czy te miętowe papierosy są zdrowe?" - pyta trzymając Cristale Balance, na których pudełku widnieje napis "Palenie tytoniu powoduje śmiertelnego raka płuc". "Najzdrowsze jakie mam. Z czystej mięty uprawianej ekologicznie w górach" - odpowiadam bez mrugnięcia okiem. Odkąd przestałam się hamować w ironii i absurdzie nawet lubię jak Nenufar przychodzi. "No ja właśnie tak myślałam, bo tu pisze, że są miętowe." "Tak. Czysta mięta. Zbierają dwa szczytowe listki, bo one są najzdrowsze" - zapewniam tamując falę śmiechu. Dora schowana za uchem "Faktu" sika ze śmiechu. Pokazuje na kubek z kawą, dając znać, żebym się pośpieszyła. Miałam co prawda ochotę dodać jeszcze, że w tych górach mięta jest zbierana tylko przez buddyjskich mnichów, ale to niepotrzebnie przeciągnęło by rozmowę.
Mnichów zostawię sobie na inną okazję.
Kasuję Nenufara za dwie paczki zdrowych fajek.
Jak tylko odchodzi, Dora jest przy okienku. " Ty tak nie lataj, bo to bez sensu. Ja przypilnuję marchewki. W razie czego przez szybę tez widzę, jakby co, a ty zanim się wygramolisz i pozamykasz wszystko... "- przyznaję Dorze rację, biorąc od niej kubek z parująca kawą. Obie patrzymy na Renię komandosa. " Który to?" zagaduję. " Chyba siódmy i ósmy"- Dora zaciąga się fajką. Przez moment obserwujemy Renię, która niczym wielka włochata góra lodowa [ niebieska futrzana kamizelka i prędkość poruszania się Reni - automatycznie nasuwają skojarzenia] na wpół taszczy na wpół ciągnie dwa wielkie czarne worki. " Ty, gdzie ona te worki niesie?" - pyta zaniepokojona Dora. "No do śmietnika." "Ale to nie tam." "Jak nie tam?" "No nie tam. Nasz jest za tamtymi blokami."
Obserwacja Reni nabrała innego charakteru. Pojawiła się zagadka.
Tymczasem Renia, jak rasowy komandos [ no może prawie jak rasowy komandos, bo te worki i oczojebna kamizelka trochę nie pasowały] przykucnęła za krzakiem. Po dwóch wychyleniach - pewnie w celu sprawdzenia czy droga czysta, czymś na kształt truchtu, z workami obijającymi się o nogi zmierzała w kierunku drzewa. I znów przyczajka. "Cholera klient" - Dora wychyliła się bardziej, by być zupełnie pewną, ze wszedł do sklepu. - " Patrz. Potem mi powiesz co i jak."

18:47

Dora kupuje fajki. Renia, która przed momentem zakończyła wynoszenie śmieci, zdaje relację. "No i po wszystkim. Wasze też wyniosłam." "Gdzie ty je wynosiłaś, skoro nasz śmietnik jest dalej?" - indaguje Dora. "Do tego bliżej. Fryzjerki chyba się kapnęły, bo potem pilnowały, ale je przechytrzyłam" - Renia odchodzi dumna do klientki. " W sumie się dziewczyna i rozgrzała, i śmieci wyniosła. Siedzi tu bidulka cały dzień... - podsumowywała Dora - cholera klient. Zaraz wracam."

2 komentarze:

  1. Brzydko brzydko, tak komuś śmietnik utylizować bez autoryzacji :P

    OdpowiedzUsuń
  2. " " Czy te miętowe papierosy są zdrowe?" - pyta trzymając Cristale Balance, na których pudełku widnieje napis "Palenie tytoniu powoduje śmiertelnego raka płuc". "Najzdrowsze jakie mam. Z czystej mięty uprawianej ekologicznie w górach" - odpowiadam bez mrugnięcia okiem. Odkąd przestałam się hamować w ironii i absurdzie nawet lubię jak Nenufar przychodzi. "No ja właśnie tak myślałam, bo tu pisze, że są miętowe." "Tak. Czysta mięta. Zbierają dwa szczytowe listki, bo one są najzdrowsze" - zapewniam tamując falę śmiechu. Dora schowana za uchem "Faktu" sika ze śmiechu. Pokazuje na kubek z kawą, dając znać, żebym się pośpieszyła. Miałam co prawda ochotę dodać jeszcze, że w tych górach mięta jest zbierana tylko przez buddyjskich mnichów, ale to niepotrzebnie przeciągnęło by rozmowę."

    Piękne :D

    OdpowiedzUsuń