8 maja 2009

TO TY?! - cz. 50

TO TY?!

Hasło, żeby w domu urządzić sobie gabinet odnowy biologicznej, jako pierwsza rzuciła Natalia. Pozostałe przyjaciółki przyjęły pomysł niezwykle entuzjastyczne. Pytanie brzmiało tylko kiedy?

Okazja nadarzyła się niebawem, kiedy to wyjeżdżający na cały dzień rodzice Kingi, zostawili pod jej opieką mieszkanie. Nie dość, że miały zapewnione lokum, gdzie nikt im nie będzie przeszkadzał, to jeszcze mogły połączyć przyjemne z pożytecznym i gruntownie przygotować się na wieczorną imprezę połowinkową.

Zaraz po przyjściu Natalia objęła dowództwo.

Kindze wręczyła reklamówkę z mleczem, Dominice opakowania z woskiem, a widząc skórę Agaty i poddając ją dokładniejszym oględzinom, zadecydowała, że ma ona natychmiast zrobić sobie parówkę rumiankową. Zdaniem Natalki, tylko to mogło jeszcze uratować jej biedną twarz.

Przyjaciółki przystąpiły do działania.

- Drobniej siekaj ten mlecz, bo nam się źle rozgotuje i gluty będą – powiedziała Natalia, zaglądając przez ramię Kingi.

- A co ty myślisz cholera, że to tak łatwo?! – wysyczała zdenerwowana Kinga, którą przerażała myśl o samodzielnym farbowaniu włosów. – Jeszcze gorzej niż z sałatą. Ją to chociaż mogłam rękami rozrywać.

- Nie każę ci kroić sałaty, tylko mlecz. Pokaż – Natalia odsunęła od deski przyjaciółkę. – Jezu!!!... co ty chcesz słonia tym kawałkiem nakryć, czy jak? – z dezaprobatą oglądała dzieło Kingi. – Drobniej!!!!

- Sama se rób drobniej – powiedziała Kinga ustępując miejsca przy kuchennym stole przyjaciółce. – Ja idę zrobić włosy i mam nadzieję, że po tym zabiegu będę się jeszcze mogła pokazać publicznie.

- Dobra, dawaj – Natalia wzięła od niej nóż. – Agata jak twarz?

Agata, siedząca po drugiej stronie stołu, podniosła głowę i odchyliła ręcznik. Oczom Natalii ukazała się jej mokra i czerwona twarz.

- Mam wrażenie, że już jej nie mam – wysapała. – Długo jeszcze?

- Do póki jest para. Masz skórę jak nosorożec! Kiedy ty ostatnio pilling robiłaś? – Natalia siekała listki mleczu na drobniutkie kawałeczki.

- Nigdy – powiedziała zgodnie z prawdą Agata i ponownie nakryła głowę ręcznikiem.

- Takie postępowanie powinno być karalne – mruknęła Natalia i przełożyła pokrojone listki do rondelka. Dosypała do nich płatki owsiane i zaczęła gotować.


***

Chwilowe kłopoty finansowe, jaki miały cztery przyjaciółki, zmusiły je do oszczędności. Z tego też powodu, zamiast u fryzjera, Kinga zdecydowała się we własnej łazience nadać swoim włosom, naturalny odcień czerni.

Teoretycznie wydawało się to proste. Tyle kobiet to robi i żyje, ona też mogła.

Otworzyła pudełko, wyjęła instrukcję, buteleczki i foliowe rękawiczki. Przeczytała sposób postępowania:

Punkt pierwszy – założyć rękawiczki.

Kinga rozerwała opakowanie. Spocone dłonie przyklejały się do folii. Spróbowała jeszcze raz. Tym razem było jeszcze gorzej. Natarła dłonie talkiem. Efekt był zaskakujący. Pot, talk i foliowe rękawiczki okazały się mało ciekawym zestawieniem. Ręce nadal nie chciały wejść, folia sklejała się jeszcze bardziej, a do tego usmarowana była zbrylowanym talkiem.

Po kilku bezowocnych próbach dała za wygraną. Wyrzuciła i tak już podarte rękawiczki do kosza i z szafki pod umywalką wyjęła inne. Grube, gumowe rękawice, jakie jej mama zakładała ilekroć zaczynała sprzątać.

No dobra – mruknęła do siebie. Rękawice już mamy. Co dalej?

Połącz zawartość tubki z utrwalaczem, dokładnie wymieszaj, a następnie nakładaj na mokre włosy równą warstwą – przeczytała. No dobra, brzmi niegroźnie.

Odkręciła wszelkie tubki i buteleczki, zmieszała ich zawartość i spojrzała na efekt.

W miseczce pojawiła się potwornie śmierdząca brązowo - fioletowa breja. Raz kozie śmierć, mruknęła Kinga i zaczęła nakładać ją na wcześniej zmoczone włosy. Kiedy skończyła, starannie okręciła głowę jednorazową reklamówką.

Spojrzała w lustro. Uszy, część szyi i fragment czoła miała czarno - fioletowe. Spróbowała wytrzeć je ręcznikiem. Nic. Odkręciła ciepłą wodę, namydliła ręce i potarła nimi wszystkie ubrudzone fragmenty ciała. Następnie spłukała ciepłą wodą, wytarła ręcznikiem i ponownie spojrzała w lustro. Jak była czarna, tak czarna została.

Spojrzała na półkę taty.

Wyjęła kilka wacików i nasączyła je woda kolońską. Zaczęła wycierać czarne ucho, potem czoło i szyję. Farba pozostała na swoim miejscu. Zdesperowana Kinga zrobiła jedyną rzecz, jaka przyszła jej do głowy. Otworzyła drzwi i krzyknęła:

- Nata!!!


***


Natalia skończyła właśnie studzić cudowną maseczkę z mleczu, kiedy w drzwiach pojawiła się Kinga z reklamówką na głowie. Po interwencji Natalii i zużyciu dwóch cytryn, pumeksu i zmywacza do paznokci, znów przypominała człowieka.

- Niech mi ktoś powie, która godzina, żebym wiedziała kiedy zmyć – poprosiła.

- Za cztery druga – poinformowała ją Dominika – nakładając na nogi wosk.

- No dobra, która pierwsza – spytała Natalia trzymając w ręku rondelek z zielonkawą mazią.

- Ja, bo potem nie będę miała jak – Kinga wystawiła twarz i ramiona w stronę Natalii.

W tym momencie ktoś zapukał.

Dziewczyny popatrzyły po sobie wzajemnie. Przypominały w tym momencie jeden z żywych obrazów, bowiem każda zastygła bez ruchu w takiej czynności przy jakiej zastało ją pukanie. Nie chciały wydać swojej obecności.

Kinga westchnęła, poprawiła ręcznik, którym była obwiązana i poszła otworzyć.

W drzwiach stał jej sąsiad.

- Cze sąsiadka – przywitał ją Przemek, przez moment tylko obrzucając całą jej sylwetkę badawczym spojrzeniem.

- Cześć. Co chcesz? Jak widzisz, trochę zajęta jestem. – Kinga podciągnęła zsuwający się ręcznik.

- Ja tylko sekunda i spadam – zapewnił szybko. - Możesz mi pożyczyć szklankę cukru?

Kinga westchnęła, ponownie poprawiła ręcznik i poszła do kuchni po cukier.

- Masz – powiedziała wręczając Przemkowi szklankę.

- Dzięki. Cześć.

- Cześć - Kinga zamknęła drzwi i powróciła do pokoju.

- Nakładać ci od razu wosk? – spytała Domina, która właśnie zagrzała nowy pojemnik.

- Jakbyś była taka kochana. Tylko do kolan. Dalej to już wolę maszynką. Nie wiem, jaka normalna kobieta jest w stanie wytrzymać ściąganie tego z ud.

- Ok.

- Słuchajcie czy wosk boli? – spytała spod ręcznika Agata, nachylona nad kolejną parówką.

Kinga już miała powiedzieć, że cholernie i niemiłosiernie, ale dostrzegła znaki jakie dawała jej Natalia, wiec ograniczyła się jedynie do stwierdzenia:

- To takie... nieco dyskomfortowe uczucie.

- Nata czy ja mam jeszcze długo się tak męczyć? – Agata odchyliła ręcznik.

- Nie, zaraz się tobą zajmę – powiedziała Natalia, starannie rozsmarowując zieloną papkę na twarzy i ramionach Kingi.

- Kinia rozstaw bardziej nogi – poprosiła Dominika. – Bo mi się niewygodnie roluje.

Nagle usłyszały pukanie.

- Pewnie znowu Przemek – Kinga przewróciła oczami, dając tym wyraz swojemu poirytowaniu.

Westchnęła i poszła otworzyć. Za drzwiami, jak przewidziała, stał Przemek.

- Cześć sąsiadka. To znowu ja – spojrzał na jej pól zielonej twarzy. – Zmieniasz się w oka mgnieniu.

- Cześć. Czego chcesz tym razem?

- Masz może miód?

- Cukier był za mało słodki? – spytała Kinga i nie czekając na odpowiedź ruszyła w kierunku kuchni.

- Obiecuję, że już ci nie będę przeszkadzał – Przemek ściskał wręczony mu przez Kingę słoiczek miodu.

Kinga wróciła do pokoju i posłusznie stanęła w większym rozkroku. Dominika dokończyła swoje dzieło i zajęła się nogami Agaty. W tym samym czasie, Natalia nałożyła jeszcze maseczkę na swoją, Agaty i Dominiki twarz.

Gdy już siedziały, czekając, aż cudowna siła natury kryjąca się w mleczu będzie działać, rozległo się pukanie.

Natalia zwróciła swoją zieloną twarz w kierunku Kingi.

- Spodziewasz się kogoś?

- Pewnie ten debil znów chce coś pożyczyć – westchnęła Kinga.

Pukanie nie ustawało.

- Co robimy? – spytała Dominika.

- Czekajcie. Pójdę otworzyć – Kinga podniosła się z krzesła.

- Tak pójdziesz?

- No a jak mam iść? Zresztą widział mnie w kolejnych fazach, niech zobaczy całość – dodała ze śmiechem.

Podreptała w kierunku drzwi. Gwałtownie je otworzyła...

- Czego znowu chcesz? – powiedziała i zamilkła.

- To ty?!!! – spytał nieśmiało Krzyś, miał bowiem przed sobą coś, co miało starą reklamówkę na głowie, zieloną twarz i ramiona, i usiłowało przytrzymać ciągle zsuwający się ręcznik.

- No a kto? – spytała zachowując spokój i próbując opanować śmiech. – Król duch? No nie patrz tak na mnie. Przyzwyczajaj się lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz