9 maja 2009

SŁOWNICZEK POTRZEBNYCH ZWROTÓW I POJĘĆ

Słowniczek potrzebnych pojęć i zwrotów

Tak synku/ córeczko… - choć na pierwszy rzut oka, a nawet ucha wydawać by się mogło, że właśnie takich słów oczekujemy nic bardziej mylnego. Oznaczają one bowiem tylko tyle, że na chwilę obecną nasza kochana mamusia zgadza się z nami całkowicie, absolutnie i bez zastrzeżeń. Podkreślamy jednak NA TĄ CHWILĘ. Potem z całą pewnością zmieni zdanie, zatem po usłyszeniu „ tak synku/córeczko…” nie należy popadać w euforię, że teraz już wszystko będzie dobrze, a spodziewać się że będzie gorzej.

Ja to załatwię- zdanie poprzedzające listę warunków, jakie trzeba spełnić by mamusia TO załatwiła. Lista może liczyć od kilku do kilkunastu punktów takich jak: znajdź adres, znajdź telefon, sprawdź kto jest za to odpowiedzialny, dowiedź się na jakich zasadach itd. Próba odebrania mamusi przydzielonego zadania, które w rzeczywistości i tak sami musimy wykonać wiąże się nieuchronnie z:

a) Łzami [ patrz słowniczek potrzebnych pojęć i zwrotów : łzy]

b) Wiem że nie jestem wam potrzebna i tylko zawadzam… [ patrz słowniczek potrzebnych pojęć i zwrotów : Wiem że nie jestem wam potrzebna i tylko zawadzam…]

To Twój ślub – sugeruje, że cokolwiek do tej pory zaproponowaliśmy jest absolutnie niezgodne z wizją mamusi i musi być w jak najszybszym czasie zmienione, zgodnie z tym jak mamusia to widzi. W niektórych przypadkach może być to nieco utrudnione, kiedy mamusia nie posiada jeszcze wizji [ nie przeszkadza jej to jednak udawać że taką wizję posiada] lub tez nie zamierza jej zwerbalizować. Jeśli nie posiadamy zdolności jasnowidztwa, czytania z fusów itp. Zdani jesteśmy na poruszanie się metoda prób i błędów licząc, że jakimś cudem uda nam się wstrzelić w wizje mamusi przed wyznaczonym terminem ślubu.

W skrajnych przypadkach to delikatna aluzja co do tego kto za to wszystko płaci

Telefon – przedmiot za pomocą którego mamusia informuję swoją latorośl jaka to jest nieszczęśliwa, pomijana i nierozumiana przez przyszłego/ą zięcia/synową.

Łzy- klasyczny sposób na uzyskanie wszystkiego co tylko zamarzy się mamusi poprzez wzbudzenie w swoim synu/ córce poczucia winy. W skrajnych przypadkach łzom towarzyszą wyrzuty w jakich to bólach syn/córka był rodzony; ile to wyrzeczeń kosztowało wychowanie rzeczonego/nej syna/córki i jak to teraz marnuje sobie życie łącząc się z takim/ taką… [ tu należy wstawić niezwykle barwne, choć w naszej kulturze określane za obraźliwe epitety określające przyszłego zięcia/synową].

Bo mój syn/ córka… - podkreślenie jakież to niewymowne szczęście/ zaszczyt nas spotkał, że tak wyjątkowy/a mężczyzna/ kobieta jakim jest jej syn/córka raczył związać się z nami. Podkreślający jednocześnie naszą małość/nicość/pospolitość. W ramach przyzwoitości i dla podkreślenia że zdajemy sobie sprawę ze szczęścia/ zaszczytu jaki spotkał nas małą/nic nie znacząca/ pospolitą istotę spuszczamy głowę i jedynie kiwamy nią dla potwierdzenia słuszności /prawdziwości tych uwag.

Wiem, że nie jestem wam potrzebna i tylko zawadzam… - obok łez najczęściej stosowana metoda by uzyskać wszystko co tylko mamusia zapragnęła. Nie sposób z nią walczyć, najczęściej połączona z omdleniami i łzami. Wzbudza w synu/ córce poczucie winy nieporównywalne z niczym innym.

Omdlenia- stosowane jedynie przez najlepsze w swojej dziedzinie, są wytaczane jako broń najpotężniejsza jedynie w przypadkach beznadziejnych, kiedy wszystkie inne metody zawiodły np. na schodach USC czy też w kulminacyjnym momencie przysięgi małżeńskiej. Nic tak nie działa jak uderzająca o posadzkę omdlewająca mamusia.

Kalie (alias Calie) – kwiaty jakie z całą pewnością zastaniemy w kościele udekorowanym pod dyktando mamusi. W takim przypadku nie należy się przejmować a jedynie z pogodną twarzą zapytać : „Mamusia kościół także na swoją uroczystość stroiła?”; „ Musiała mamusia źle wyglądać skoro zdecydowano się na kalie”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz