Jeden z moich ulubionych polityków - Jarosław K. znów zabłysnął fantastycznym pomysłem. Nie śmiem nawet sama streszczać jakiż to pomysł, dlatego pozwalam sobie na przytoczenie myśli perły - rzuconej przed wieprze, czyli nas - obywateli, tego niezwykle zabawnego kraju:
" [...] chciałbym, by wszystkie cmentarze ze wschodu przenieść do Polski, żeby ciała pomordowanych w Miednoje czy w Smoleńsku spoczęły w naszej ziemi. Żeby stworzyć dla nich wielkie mauzoleum, coś monumentalnego, miejsce budowania pamięci narodu".
Nic dodać, nic ując.
Chciałabym jedynie zaznaczyć, że ja osobiście, obywatelka tego kraju, o dziwo czująca się jeszcze patriotką, postuluje by nie ograniczać się jedynie do wschodu. W końcu i na zachodzie sporo "naszych" leży. A skoro konstytucja zapewnia nam równość, to dlaczego część rodzin ma być pominięta?
Tylko dlatego, ze jeden z drugim członek rodziny dał się np. głupio zabić nie za tą granica kraju? W końcu to nie wina prawnuków, że dziadziuś czy babcia okazali się tak mało przewidujący, iż czując nadchodzący kres postanowili nie wsiadać na wóz, osła, taczkę, czy co tam pod ręką mieli i pomykać na wschód ku Rusi, by tam ducha wyzionąć. A pewnie szanownych antenatów chcieli by mieć pod ręką. Zawsze to wygodniej, zwłaszcza 1 listopada.
No chyba, że Pan Jarosław K. pragnie ściągnąć jedynie tych, którzy leżą na tzw. polskich ziemiach utraconych. Pytanie wtedy, które z granic uznajemy za właściwe. Osobiście głosuję za granicami z 1634 [ 990 000 km kw.]. Jak szaleć to szaleć. Poza tym ile trumien do sprowadzenia... Jakie to logistyczne wyzwanie...
Niepokoi mnie jedynie to zastrzeżenie, że jedynie pomordowanych. A jak już zmarł z przyczyn naturalnych, tudzież na skutek choroby, to wszelkie zasługi się nie liczą? Polakiem być przestaje? Trzeba by to dokładniej sprecyzować, bo nagle okazać się może, że taka np. Pawlikowska- Jasnorzewska, Polką już nie jest, bo zamiast dać się zamordować, chociażby szalonej pielęgniarce, zwyczajnie zmarła na raka. Dyskwalifikuje ją również fakt, że dokonała swego żywota w Manchesterze, który jakby nie patrzeć za wschodnią granica nie leży.
Sam pomysł mauzoleum - rewelacyjny. Chciałaby jedynie zgłosić swój pomysł na udoskonalenie - złóżmy w tym mauzoleum wszystkich zmarłych Polaków.
Po pierwsze - cóż za oszczędność miejsca, po drugie, koniec z problemem sprzątania grobów przodków rozrzuconych po całym kraju, koniec z wędrówkami od cmentarza do cmentarza. A co najważniejsze - ileż miejsca zyskujemy pod nowe inwestycje budowlane.
1 listopada będziemy zwyczajnie pomykać w kierunku jedynego właściwego miejsca, ustawiać się w kolebeczkę i w odpowiednim momencie zapalać znicz w wyznaczonym dla nas miejscu. Nie wiem jedynie, czy problemu nie będzie z co niektórymi ciałami, które już w mauzoleach leżą.
Co prawda nie tak monumentalnych, no ale... Choć z drugiej strony, czego się dla dobra kraju i narodu nie robi? Przy odpowiedniej argumentacji myślę, że da się wykopać [ ponownie] takiego Czarnieckiego Stefana na przykład i przenieść we właściwe mu miejsce.
Ja rozumiem, że taki wizjoner jak Pan Jarosław K. nad pierdołami się nie zastanawiał, pozostawiając to zagadnienie maluczkim. On jedynie wyznaczył nam kierunek. Reszta zależy od społeczeństwa. A choć pomysł wydaje się głupi dostrzegam w nim wiele, wiele potencjału. M. in.:
" [...] chciałbym, by wszystkie cmentarze ze wschodu przenieść do Polski, żeby ciała pomordowanych w Miednoje czy w Smoleńsku spoczęły w naszej ziemi. Żeby stworzyć dla nich wielkie mauzoleum, coś monumentalnego, miejsce budowania pamięci narodu".
Nic dodać, nic ując.
Chciałabym jedynie zaznaczyć, że ja osobiście, obywatelka tego kraju, o dziwo czująca się jeszcze patriotką, postuluje by nie ograniczać się jedynie do wschodu. W końcu i na zachodzie sporo "naszych" leży. A skoro konstytucja zapewnia nam równość, to dlaczego część rodzin ma być pominięta?
Tylko dlatego, ze jeden z drugim członek rodziny dał się np. głupio zabić nie za tą granica kraju? W końcu to nie wina prawnuków, że dziadziuś czy babcia okazali się tak mało przewidujący, iż czując nadchodzący kres postanowili nie wsiadać na wóz, osła, taczkę, czy co tam pod ręką mieli i pomykać na wschód ku Rusi, by tam ducha wyzionąć. A pewnie szanownych antenatów chcieli by mieć pod ręką. Zawsze to wygodniej, zwłaszcza 1 listopada.
No chyba, że Pan Jarosław K. pragnie ściągnąć jedynie tych, którzy leżą na tzw. polskich ziemiach utraconych. Pytanie wtedy, które z granic uznajemy za właściwe. Osobiście głosuję za granicami z 1634 [ 990 000 km kw.]. Jak szaleć to szaleć. Poza tym ile trumien do sprowadzenia... Jakie to logistyczne wyzwanie...
Niepokoi mnie jedynie to zastrzeżenie, że jedynie pomordowanych. A jak już zmarł z przyczyn naturalnych, tudzież na skutek choroby, to wszelkie zasługi się nie liczą? Polakiem być przestaje? Trzeba by to dokładniej sprecyzować, bo nagle okazać się może, że taka np. Pawlikowska- Jasnorzewska, Polką już nie jest, bo zamiast dać się zamordować, chociażby szalonej pielęgniarce, zwyczajnie zmarła na raka. Dyskwalifikuje ją również fakt, że dokonała swego żywota w Manchesterze, który jakby nie patrzeć za wschodnią granica nie leży.
Sam pomysł mauzoleum - rewelacyjny. Chciałaby jedynie zgłosić swój pomysł na udoskonalenie - złóżmy w tym mauzoleum wszystkich zmarłych Polaków.
Po pierwsze - cóż za oszczędność miejsca, po drugie, koniec z problemem sprzątania grobów przodków rozrzuconych po całym kraju, koniec z wędrówkami od cmentarza do cmentarza. A co najważniejsze - ileż miejsca zyskujemy pod nowe inwestycje budowlane.
1 listopada będziemy zwyczajnie pomykać w kierunku jedynego właściwego miejsca, ustawiać się w kolebeczkę i w odpowiednim momencie zapalać znicz w wyznaczonym dla nas miejscu. Nie wiem jedynie, czy problemu nie będzie z co niektórymi ciałami, które już w mauzoleach leżą.
Co prawda nie tak monumentalnych, no ale... Choć z drugiej strony, czego się dla dobra kraju i narodu nie robi? Przy odpowiedniej argumentacji myślę, że da się wykopać [ ponownie] takiego Czarnieckiego Stefana na przykład i przenieść we właściwe mu miejsce.
Ja rozumiem, że taki wizjoner jak Pan Jarosław K. nad pierdołami się nie zastanawiał, pozostawiając to zagadnienie maluczkim. On jedynie wyznaczył nam kierunek. Reszta zależy od społeczeństwa. A choć pomysł wydaje się głupi dostrzegam w nim wiele, wiele potencjału. M. in.:
- udoskonalenie badań genetycznych [ nie oszukujmy się, w Polsce trochę raczkujących], dzięki którym będziemy mogli rozpoznać w mogiłach zbiorowych, który kawałek umarlaka nasz, a który nie nasz. W końcu skoro mają leżeć w mauzoleum, to lepiej, żeby byli tylko prawdziwi Polacy;
- rozwój dróg, kolei itp. - jakoś tych naszych zmarłych trzeba przewieźć. [ Co prawda jedynie w części kraju, ale... od czegoś trzeba zacząć. Niech będzie od wschodu;
- napędzanie polskiej gospodarki, ktoś to mauzoleum będzie musiał zaprojektować, wybudować, ktoś będzie musiał sprzedać odpowiednie materiały itp.itd. Ile to nowych miejsc dla urzędników... ile to nowych urzędów...
- dokończenie dzieła innego wielkiego polityka [ i to tym razem nie tylko duchem, ale i ciałem ] Pana Romana G., bo w końcu jak młodzież zobaczy tyle ciał/ szczątków/prochów zasłużonych dla kraju, a zebranych w jednym miejscu, z całą pewnością od razu nauczy się patriotyzmu. Obecnie jest to niemożliwe, bowiem zasłużeni, rozrzuceni po cmentarzach nie tylko Polski, ale i świata już takiego wrażenia nie robią.
- Nasi wybitni archeolodzy, zamiast szlajać się po pustyniach Egiptu w poszukiwaniu kolejnego grobowca faraona, będą poszukiwać tych, którzy dla kraju się zasłużyli, a ciała ich zaginęły. Witkacy chociażby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz