O Krakowie mówi się często, że jest magicznym. Ba, nawet strona miasta ma w nazwie "magiczny".
I coś w tym jest.
Nie mam tu na myśli tak oczywistych spraw, jak czakram na Wawelu czy "magiczny urok" chociażby Kazimierza. Nie będę też pisać o najsłynniejszej krakowskiej czarownicy - Marii Pawlikowskiej -Jasnorzewskiej, której miłosna magia znana jest większości jako tako wykształconych, czy o największym bodajże magu - Twardowskim.
Choć od wieków miastu towarzyszy magia i cuda, rok 2010 jest pod tym względem wyjątkowy.
Jako prawie że zawodowa już kura domowa [ ;-P] uznałam za stosowne poprawić swoje emploi [ w dosłownym rozumieniu tego słowa]. Niestety, brazylijskie telenowele nie wchodzą w grę, bo czuję jak mi się zwoje mózgowe prostują, polskie tym bardziej, telewizora nie posiadam, więc namiętne oglądanie show wszelakich jest dość mocno utrudnione, postawiłam na chorą ekscytację życiem "gwiazd". A ponieważ od jakiegoś czasu mam w dowodzie Kraków [ niestety], lokalny patriotyzm nie pozwolił mi na ekscytację kimkolwiek innym jak jedynie Alicją Bachledą Curuś, której dokonania, tak zawodowe jak i prywatne śledzę z zapartym tchem.
Wie o tym Eman, który co jakiś czas podsuwa mi znaleziony news dotyczący mojej ulubienicy.
I tak właśnie dowiedziałam się, że Alicja Bachleda Curuś[ w skrócie ABC] odebrała klucze do miasta. Jako, że w uzasadnieniu pojawiło się stwierdzenie "by była forpocztą Krakowa w Hollywood" wywnioskować można, że tak prestiżową nagrodę otrzymuje się obecnie za kolokwialnie mówiąc dawanie dupy, bo z tego przede wszystkim w Hollywood nasza "gwiazda" jest znana.
Jeśli już się o niej mówiło to w kontekście Farrella, tudzież dziecka jakie z Farrellem posiada. W pierwszym momencie trochę mną wstrząsnęło. Do tej pory wierzyłam, że istnieją jeszcze jakieś nagrody/wyróżnienia, które pomimo wszystko prestiż zachowują [ np. tytuł doctora honoris causa został już tak zdewaluowany, że słów brak]. A tu taka niespodzianka. Zaraz potem jednak przypomniałam sobie kto leży na Wawelu [ w przedsionku, bo w przedsionku, ale zawsze to Wawel] i doszłam do wniosku, że rok 2010 jest po prostu z wyjątkowo magiczną aurą, szczególnie oddziaływająca właśnie na to miasto].
Upewnił mnie w moim myśleniu Eman, informując, że wczoraj wjechały koparki na Ruczaj, by rozpocząć budowę mitycznej już linii tramwajowej. Jako że śnieg sypał w ilościach masakrycznych, poza wjazdem na teren budowy koparki nic więcej nie zrobiły. Sam jednak fakt, że się pojawiły zakwalifikować można do cudu.
Na Wawel większość z nas szans mimo wszystko nie ma [ bo tam ciasnota już ogromna, a w kolejce do przedsionków jeszcze wielu], chyba że zaczną trumny piętrowo ustawiać, co znacznie zaoszczędzi miejsca, a nieboszczykom to i tak już wszystko jedno, ale na takie klucze do miasta... Trzeba by tylko spytać Pana Majchrowskiego czy puszczać się można na terenie Polski czy też niezbędnym jest opuszczenie jej granic i jak bardzo wiekowy ma być partner, z którym się puścimy.
Osobiście obstawiam, że obowiązkowo trzeba jednak z Polski wyjechać, inaczej bowiem już niedługo czeka nas chyba grupowe odbieranie kluczy, bo nie jedna ABC taki sposób na życie i sławę obrała. No a już nie wyobrażam sobie by prezydent Częstochowy nie wręczył kluczy słynnej Kobrze, choć ta dziala na terenie kraju.
A zatem drogie krakowianki/krakowianie [ i nie tylko] czas sobie zadać sakramentalne pytanie: komu dupy, komu? Bo klucze do miast czekaja.
I coś w tym jest.
Nie mam tu na myśli tak oczywistych spraw, jak czakram na Wawelu czy "magiczny urok" chociażby Kazimierza. Nie będę też pisać o najsłynniejszej krakowskiej czarownicy - Marii Pawlikowskiej -Jasnorzewskiej, której miłosna magia znana jest większości jako tako wykształconych, czy o największym bodajże magu - Twardowskim.
Choć od wieków miastu towarzyszy magia i cuda, rok 2010 jest pod tym względem wyjątkowy.
Jako prawie że zawodowa już kura domowa [ ;-P] uznałam za stosowne poprawić swoje emploi [ w dosłownym rozumieniu tego słowa]. Niestety, brazylijskie telenowele nie wchodzą w grę, bo czuję jak mi się zwoje mózgowe prostują, polskie tym bardziej, telewizora nie posiadam, więc namiętne oglądanie show wszelakich jest dość mocno utrudnione, postawiłam na chorą ekscytację życiem "gwiazd". A ponieważ od jakiegoś czasu mam w dowodzie Kraków [ niestety], lokalny patriotyzm nie pozwolił mi na ekscytację kimkolwiek innym jak jedynie Alicją Bachledą Curuś, której dokonania, tak zawodowe jak i prywatne śledzę z zapartym tchem.
Wie o tym Eman, który co jakiś czas podsuwa mi znaleziony news dotyczący mojej ulubienicy.
I tak właśnie dowiedziałam się, że Alicja Bachleda Curuś[ w skrócie ABC] odebrała klucze do miasta. Jako, że w uzasadnieniu pojawiło się stwierdzenie "by była forpocztą Krakowa w Hollywood" wywnioskować można, że tak prestiżową nagrodę otrzymuje się obecnie za kolokwialnie mówiąc dawanie dupy, bo z tego przede wszystkim w Hollywood nasza "gwiazda" jest znana.
Jeśli już się o niej mówiło to w kontekście Farrella, tudzież dziecka jakie z Farrellem posiada. W pierwszym momencie trochę mną wstrząsnęło. Do tej pory wierzyłam, że istnieją jeszcze jakieś nagrody/wyróżnienia, które pomimo wszystko prestiż zachowują [ np. tytuł doctora honoris causa został już tak zdewaluowany, że słów brak]. A tu taka niespodzianka. Zaraz potem jednak przypomniałam sobie kto leży na Wawelu [ w przedsionku, bo w przedsionku, ale zawsze to Wawel] i doszłam do wniosku, że rok 2010 jest po prostu z wyjątkowo magiczną aurą, szczególnie oddziaływająca właśnie na to miasto].
Upewnił mnie w moim myśleniu Eman, informując, że wczoraj wjechały koparki na Ruczaj, by rozpocząć budowę mitycznej już linii tramwajowej. Jako że śnieg sypał w ilościach masakrycznych, poza wjazdem na teren budowy koparki nic więcej nie zrobiły. Sam jednak fakt, że się pojawiły zakwalifikować można do cudu.
Na Wawel większość z nas szans mimo wszystko nie ma [ bo tam ciasnota już ogromna, a w kolejce do przedsionków jeszcze wielu], chyba że zaczną trumny piętrowo ustawiać, co znacznie zaoszczędzi miejsca, a nieboszczykom to i tak już wszystko jedno, ale na takie klucze do miasta... Trzeba by tylko spytać Pana Majchrowskiego czy puszczać się można na terenie Polski czy też niezbędnym jest opuszczenie jej granic i jak bardzo wiekowy ma być partner, z którym się puścimy.
Osobiście obstawiam, że obowiązkowo trzeba jednak z Polski wyjechać, inaczej bowiem już niedługo czeka nas chyba grupowe odbieranie kluczy, bo nie jedna ABC taki sposób na życie i sławę obrała. No a już nie wyobrażam sobie by prezydent Częstochowy nie wręczył kluczy słynnej Kobrze, choć ta dziala na terenie kraju.
A zatem drogie krakowianki/krakowianie [ i nie tylko] czas sobie zadać sakramentalne pytanie: komu dupy, komu? Bo klucze do miast czekaja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz